poniedziałek, 20 grudnia 2010


 Wydawnictwo : Świat Książki 2010
  Tytuł oryginału : "Tollins. Explosive tales for children"
  Przekład : Patryk Gołębiowski
  Język oryginału : angielski
  Liczba stron : 176
  Ocena wciągnięcia : 5
  Ocena ogólna : 5

       Po literaturę młodzieżową sięgam sporadycznie - nie widzę konkretnego powodu, po prostu wciąż w ręce wpadają inne książki. Po lekturze "Tolinów. Wystrzałowych opowieści dla dzieci" postanawiam poprawę (proszę o pokutę i rozgrzeszenie ;)) - od teraz będę po nie częściej sięgać.
     Conn Iggulden to dotychczas autor powieści historycznych, między innymi "Bram Rzymu" czy "Śmierci Królów". Wydawałoby się, że tak wielka zmiana gatunku nie wyjdzie na dobre - czyżby?
      Toliny to maleńkie, skrzydlate stworki niewidoczne dla ludzi i żyjące w krainie Szerłudkowo. Od duszków różnią się przede wszystkim gabarytami, więc proszę ich nie mylić! Toliny prowadzą spokojne, dalekie od ludzi życie - Najświętszym Prawem Tolinów jest bowiem ich unikanie. Ale... zasady czasem można nagiąć, zwłaszcza w wyjątkowych, ekstremalnych sytuacjach! Jedną z takich jest poroniony pomysł człowieka - wystrzelać te małe, urocze stworki w fajerwerkach. Iskrzak, odważny i inteligentny młodzieniec, musi wziąć sprawy w swoje ręce. 

         Toliny od samego początku mnie zauroczyły - jestem pełna podziwu ich małych główek przepełnionych świetnymi pomysłami! Bohaterowie występujący w opisywanym świecie reprezentują godną postawę dziecka i myślę, że dla tych książka byłaby idealna. Zresztą "Toliny. Wystrzałowe opowieści dla dzieci" z pewnością sprawdziłyby się w roli prezentu pod choinkę dla młodszego czytelnika, ale.. nie tylko. Uważam, iż lektura jest idealna zarówno dla przedstawiciela wieku dziecięcego, jak i dorosłego. 
       Chciałabym podkreślić, że wydanie książki w stu procentach spełnia swoje zadanie - wypukłości, cudowne rysunki, duży format i porządny papier pobudzają w czytelniku wyobraźnię. W dodatku ładny kolor okładki (czerwony) wpada w świąteczny nastrój. Nic dodać, nic ująć - brawa dla Lizzy Duncan, ilustratorki. 
         Jak już wspomniałam, w powieści ukazana jest prawidłowa postawa dziecka, a także poruszane są istotne problemy i ważne sprawy : przyjaźń, miłość, władza, współpraca z drugim człowiekiem, odwaga, honor, pomoc, kreatywność. Nie myślcie jednak, że w książce wszystko jest kolorowe (wykluczając przepiękne rysunki) - co to to nie! Najpierw zamieszanie związane z fajerwerkami, później Ciemne Toliny, bo nie każde z tych stworzonek jest dobre. Ciemne Toliny są bardzo przebiegłe i trzeba na nie uważać, ale czego się nie robi dla drugiego Tolina? 
          I jeszcze raz o bohaterach, a dokładniej o dziewczynkach-Tolinkach występujących w książce : Skrzydła i Beryl to bardzo ciekawe reprezentantki płci pięknej - niezależne, inteligentne, łaknące wiedzy i zadające wiele pytań. Szkoda, że autor stworzył tylko dwie kobietki. 
            Podsumowując - fantastyczna książka, żałuję tylko, że taka krótka (mimo 176 stron wydanie ma bardzo dużą, sprzyjającą oku czcionkę). Absolutnie warta uwagi. Spostrzegłam, iż im więcej chcę w swojej recenzji przekazać, tym większe flaki z olejem mi wychodzą. :) Polecam gorąco!
  
    Pozwólcie, że odbiegnę od tematu. Jak pewnie zauważyliście, czytanie przez ostatni tydzień mi nie idzie - w weekend wcale nie nadrobiłam zaległości czytelniczych, a książki wciąż przybywają. Niestety dzisiejsza notka też do najlepszych nie należy. Przy okazji - powoli przekonuję się do idei czytania kilku książek naraz :) 

14 komentarzy:

  1. Tez byłam zachwyconą tą książka :)) Jest po prostu cudna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no.. interesująca się wydaje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lena - widziałam, a właściwie czytałam recenzję:)
    Corrupted - bo jest interesująca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też czytam kilka książek naraz... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Toliny? Sporo o nich dobrego czytałam.. Nawet zamierzam kupić tę książeczkę swojemu siostrzeńcowi na Święta ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się wszyscy zachwycają nią. Ja też chcę ją przeczytać :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Też dotąd nie słyszałam o tej książce, ale pewnie nadrobię, bo ostatnio rozglądam się za dobrą literaturą dziecięcą w ramach odprężenia i przypomnienia sobie kawałka dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niby fajna, gdybym była młodsza pewnie chciałabym ją przeczytać, a tak to specjalnie szukać jej nie będę, chociaż jeśli trafi się okazja to przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że Toliny każdemu się spodobały ;) Ja również byłam mile zaskoczona tą książeczką :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bibliofilka - :))

    Kasandra - bardzo dobry pomysł. Nic dziwnego, że słyszałaś dużo o Tolinach - chyba 20 osób dostało je do recenzji:)

    Viconia - to zachęcam!

    Obserwatorka - :)

    Futbolowa - i słusznie, w takim razie polecam Ci tę pozycję.

    Susie - rozumiem.:))

    Enedtil - no ja też to zauważyłam i czytałam już Twoją recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam się do czegoś ;D kiedyś oglądałam z młodszą kuzynką tą bajkę o barbie xD i akurat było o przedstawieniu Calineczki ;D nie wiem czemu, ale tak mi się książka skojarzyła, choć zapewne znacznie lepsza jest niż ta bajka ;>

    [ pamietnik-czytania.blog.onet.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaczytana - haha, to i ja się przyznam - czasami oglądam sobie Bajki Braci Grimm (Simsala Grimm), o! A i "Jezioro łabędzie" (barbie) jakiś miesiąc temu obejrzałam. Rzecz w tym, że nawet nie z nikim młodszym, ale.. sama! :D

    OdpowiedzUsuń