Wydawnictwo : Prószyński i S-ka
Liczba stron : 472
Moja ocena : 5,5
Uciekamy, aby uniknąć odpowiedzialności. Czasem jednak, niczym bohaterki powieści "W ślepej uliczce" z upływem czasu zatracamy się w sobie, zapominamy kim jesteśmy. Tak jakbyśmy byli bocznymi obserwatorami - kalkulujemy każdy krok, bez emocji.
Lizzie Piper-Wade to popularna autorka książek kucharskich, żona cenionego chirurga i matka trójki dzieci - każdy zazdrości jej szczęścia. Niestety nie wszystko jest tak idealne, jakby się zdawało. Nocami Christopher staje się potworem, który katuje żonę. Pozostaje pytanie : dlaczego Lizzy utrzymuje w tajemnicy to, co dzieje się w domu, gdy już wszyscy śpią? Odpowiedzią są dzieci, dla których ukochany tatuś jest autorytetem - co to bowiem za matka, która odbiera dzieciom ojca? Hilary Norman przedstawia kilka takich kobiet. W osobie Lizzie pokazuje czytelnikowi mechanizm psychicznego szantażu.
Inne kobiety z książki Norman również cierpią. Joanne Patson ukrywa fakt, że jej mąż bije małą Irinę, adoptowaną przez obydwojga. Nie robi z tym nic - znów pojawia się szantaż. Boi się utraty córki, którą zaadoptowali nielegalnie.
Lizzie i Joanne żyją na kartach jednej powieści, ale w różnych światach, nigdy się nie spotkają. Opowieści o ich losach prowadzone są w książce równolegle. Jest też trzeci wątek. Tajemnicze morderstwo Lynne Bolsover, o którym nie dowiadujemy się zbyt wiele, poza faktem, że znaleziona martwa kobieta także była ofiarą przemocy domowej. Dochodzenie do mordercy, który zamordował nieszczęśliwą kobietę, wprowadza wątek kryminalny.
Kim jest kobieta z okładki, kryjąca się za maską skrywającą prawdziwą twarz? Nie mam pojęcia. Ma w sobie cechę, która tkwi w każdej z nas, a mianowicie udawanie. Bo każdy czasami udaje, aby oszukać przytłaczającą prawdę.
"W ślepej uliczce" to według mnie rewelacyjny thriller psychologiczny. Mamy tu przemoc w rodzinie, morderstwo, mnóstwo nieszczęść, które spotykają bohaterów. Nie spotkałam bohatera, którego bym szczerze polubiła. To mocna, momentami przerażająca książka, którą warto przeczytać. Naprawdę warto. Czuję wielką potrzebę sięgnięcia po inne książki autorki. Polecam.
Lizzie Piper-Wade to popularna autorka książek kucharskich, żona cenionego chirurga i matka trójki dzieci - każdy zazdrości jej szczęścia. Niestety nie wszystko jest tak idealne, jakby się zdawało. Nocami Christopher staje się potworem, który katuje żonę. Pozostaje pytanie : dlaczego Lizzy utrzymuje w tajemnicy to, co dzieje się w domu, gdy już wszyscy śpią? Odpowiedzią są dzieci, dla których ukochany tatuś jest autorytetem - co to bowiem za matka, która odbiera dzieciom ojca? Hilary Norman przedstawia kilka takich kobiet. W osobie Lizzie pokazuje czytelnikowi mechanizm psychicznego szantażu.
Inne kobiety z książki Norman również cierpią. Joanne Patson ukrywa fakt, że jej mąż bije małą Irinę, adoptowaną przez obydwojga. Nie robi z tym nic - znów pojawia się szantaż. Boi się utraty córki, którą zaadoptowali nielegalnie.
Lizzie i Joanne żyją na kartach jednej powieści, ale w różnych światach, nigdy się nie spotkają. Opowieści o ich losach prowadzone są w książce równolegle. Jest też trzeci wątek. Tajemnicze morderstwo Lynne Bolsover, o którym nie dowiadujemy się zbyt wiele, poza faktem, że znaleziona martwa kobieta także była ofiarą przemocy domowej. Dochodzenie do mordercy, który zamordował nieszczęśliwą kobietę, wprowadza wątek kryminalny.
Kim jest kobieta z okładki, kryjąca się za maską skrywającą prawdziwą twarz? Nie mam pojęcia. Ma w sobie cechę, która tkwi w każdej z nas, a mianowicie udawanie. Bo każdy czasami udaje, aby oszukać przytłaczającą prawdę.
"W ślepej uliczce" to według mnie rewelacyjny thriller psychologiczny. Mamy tu przemoc w rodzinie, morderstwo, mnóstwo nieszczęść, które spotykają bohaterów. Nie spotkałam bohatera, którego bym szczerze polubiła. To mocna, momentami przerażająca książka, którą warto przeczytać. Naprawdę warto. Czuję wielką potrzebę sięgnięcia po inne książki autorki. Polecam.
Hilary Norman : "W ślepej uliczce"