poniedziałek, 6 grudnia 2010

Linwood Barclay : "Za blisko domu"



 RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE
Planując różne rzeczy, zdajemy sobie sprawę, że ów plan może "nie wypalić". Nie bierzemy jednak pod uwagę morderstwa.. przynajmniej ja nie biorę. Chociaż może zacznę? 
       Lato, małe miasteczko Promise Falls. Piętnastoletni Derek Cutter jest świadkiem zabójstwa całej rodziny swojego najlepszego przyjaciela i jednocześnie sąsiada. Morderca/y nie zdają sobie sprawy z jego obecności - i całe szczęście, bo na trzech ofiarach by się nie skończyło. Kilka dni po tragicznym zdarzeniu Derek zostaje aresztowany za potrójne morderstwo, a świat jego rodziców rozsypuje się na kawałki. 
       Czytając prolog powieści, poznajemy wspomnianego Dereka, jednakże to nie on jest głównym bohaterem książki - jest nim, a jednocześnie narratorem, ojciec chłopca, Jim. Opisuje nam na bieżąco nie tylko sprawę zabójstwa, ale również zagłębia w jego przeszłość, która wydaje się być niekoniecznie w tęczowych kolorach.
       To już druga po debiutanckim "Bez śladu" powieść kryminalna Barcley'a i przyznam, że gdyby nie Świat Książki, żadną z nich bym się nie zainteresowała. I chwała temu wydawnictwu - "Za blisko domu" to rewelacyjny kryminał z rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Autor stopniowo buduje napięcie, ukazuje amerykański świat pełen brudów. Chociaż sama intryga nie jest jakoś bardzo zaskakująca, to doprawiona ekscytującymi szczegółami - z dumą przyznaję, że pierwszy raz odgadłam, kto był sprawcą zbrodni ( i jednocześnie z lekkim zawiedzeniem, bo zawsze lepiej przyjmowane są kryminały, których zwieńczenia nie są przewidywalne). 
       Bohaterowie stworzeni przez autora są różni - od tych białych, niewinnych, do czarnych charakterów. U mnie wywołali mieszaninę uczuć. Do głównej postaci, Jima, od razu zapałałam sympatią - zaradny, cięty, niezależny, odrobinę mściwy - ale pozytywnie, owijać w bawełnę nie lubi, z synem pogadać też potrafi, powiedzieć to co myśli, też. Barclay nie robi z niego boga, Jim tylko pomaga przy odgadnięciu sprawcy zbrodni. Jak Jima polubiłam, tak Ellen, jego żony, nie bardzo. Swoje w życiu przeszła, owszem, ale sama sobie piwa nawarzyła. A później nie wiedziała, co począć, biedaczka. 
      Narracja bardzo udana. Autor ułożył zabawne dialogi, zwłaszcza te między Jimem Cutter'em a burmistrzem Finley'em. Ogólnie książkę czytało się bardzo dobrze, lekko i przyjemnie. Myślę, że miłośnikowi gatunku przypadnie do gustu, ale nie tylko - zwykły "amator", jakim jestem ja sama (:]), również znajdzie coś dla siebie. Polecam!

1 komentarz:

  1. Przeczytałem tę książke i byłem zachwycony:) Autor z pewnością umię budować napięcie:)

    OdpowiedzUsuń