Wydawnictwo : Prószyński i S-ka 2010
Tytuł oryginału : "The end of everything"
Przekład : Ewa Siarkiewicz
Liczba stron : 239
Ocena wciągnięcia : 5
Ocena ogólna : 5
Megan Abbott to autorka podobno świetnych i chętnie czytanych powieści kryminalnych. Kilkakrotnie o uszy obiło mi się to nazwisko, niestety nie miałam dotychczas przyjemności przekonać się na własne oczy, czy pozytywne stwierdzenia są prawdziwe. Kiedy jakiś czas temu dostałam od wydawnictwa "Koniec wszystkiego", nie zwróciłam większej uwagi na autora książki. Czytając, moja kryminalna ciekawość przeważyła - zerknęłam. Zerknęłam i.. i pomyślałam, iż moja przygoda z autorką nie może dobiec końca.
Evie i Lizzie to najlepsze przyjaciółki, mające po trzynaście lat. Są prawie jak siostry - kiedy jedną boli noga, druga odczuwa ból;gdy Evie promienieje, Lizzie również jest szczęśliwa. Dziewczynki mówią sobie wszystko - od tego, co miały na obiad, po najczarniejsze tajemnice. Ale czy zdradzane sekrety wystarczą, aby pomóc w odnalezieniu mordercy?
Pozornie zwyczajny dzień. Lizzie wraz z mamą planuje wypad do pobliskiego centrum handlowego, Evie wówczas ma wracać sama do domu ze szkoły. Nikt nie pomyślałby, że nie wróci. To przecież duża dziewczynka, trafi. A co jeśli ktoś ją porwie? Jej przyjaciółka może mieć klucz do zagadki, niekoniecznie świadoma. Trzeba mówić, mówić wszystko, nawet to, co zdawałoby się nieistotne.
Poszukiwania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, sprawa jednak przybiera niespodziewany obrót - w tym samym czasie znika trzy razy starszy od Evie mężczyzna, powszechnie znany i szanowany obywatel zajmujący się ubezpieczeniami. Czy te dwa zaginięcia są ze sobą powiązane?
Główną rzeczą, na którą czytelnik zwraca uwagę jest narracja - prowadzona przez trzynastoletnią dziewczynkę. Czego można się spodziewać? Lekkiego, błahego stylu rodem z pamiętników nastoletnich adoratorek. Można, ale nie trzeba. Jeżeli chcecie się zaskoczyć, opcja ta jest idealna. Tekst jest bowiem dojrzały, poważny, emocjonujący i ujmujący. To trochę dziwne, biorąc pod uwagę fakt, iż narratorka jest zaledwie w pierwszej (polskiej) klasie gimnazjum. Nie wiem, jak to odbierać - czy jako plus, czy minus, bo narracja przeczy postaci, która ją prowadzi - Lizzie zdarza się wiele irracjonalnych zachowań, takich jak nocne podróże blisko domu podejrzanego czy zeznawanie fałszywych zeznań (oh, jak to poważnie zabrzmiało!), żeby go pogrążyć.
Megan Abbott zwraca uwagę nie tylko na intrygę, ale także na reakcję przyczynowo - skutkową bliskiego otoczenia : znika dziewczynka, rodzina się załamuje, najbliższa przyjaciółka tęskni, ale wierzy, że wszystko będzie dobrze, koleżanki ze szkoły plotkują. Wydaje mi się, że właśnie to na celu miała autorka - ujęcie zachowania otoczenia. Nie oczekujcie więc skomplikowanej zbrodni, morderczo - krwiożerczego thrillera, bo najistotniejszą rzeczą jest psychika Lizzie, którą zresztą poznajemy na wskroś.
"Koniec wszystkiego" to książka absolutnie warta przeczytania. Odzwierciedla dno ludzkiej duszy, często zabrudzone grzechami (w religijnym pojęciu), przedstawia psychikę człowieka, reakcję na utratę przyjaciela/córki/siostry, dlatego całość pozwolę sobie nazwać kryminałem psychologicznym. Myślę, że nie tylko miłośnikowi sensacji ta pozycja przypadnie do gustu.
Chętnie przeczytam! :-)
OdpowiedzUsuńDodaję na półki "Chcę przeczytać" i "Może kiedyś...".
OdpowiedzUsuńChętnie się zapoznam z jej treścią, ale jeśli wpadnie mi w łapki. Jeśli nie, to nie będę na siłę szukać... Chociaż jeszcze się okaże ;P
Vampire - polecam!:)
OdpowiedzUsuńMadeleine - rozumiem :) Mimo wszystko zachęcam do lektury.
zdecydowanie muszę przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie książki.. :)
O, to bym bardzo chciała przeczytać ! :)
OdpowiedzUsuńCorrupted - ja również lubię takie książki:)
OdpowiedzUsuńViconia - w takim razie powodzenia w poszukiwaniach!:)
Na paru blogach czytałam już recenzję tej książki i powoli nabieram ochoty żeby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNo to zachęcam gorąco (w taką zimę to się przydaje)! :)
OdpowiedzUsuńNie czytałem, chociaż inne tej autorki tak, 'Przebojową dziewczynę' i 'szczyptę śmierdzi'. Pierwsza spoko, druga średnia.
OdpowiedzUsuńI fajny blog, na bloxie do ciebie nie zaglądałem, teraz będę.
Brzmi bardzo ciekawie! Muszę zapamiętać ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńDebboscar - hmm, Szczyptę Śmierdzi czy ŚmierCi? :)) Uznam to za zwykłą literówkę :P
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam:)
Susie - o tak!:)
Chętnie przeczytam tę książkę, ciekawą recenzję napisałaś. :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co napisałaś ta książka bardzo przypomina mi "Nostalgię anioła". Czytałaś może ? ;>
OdpowiedzUsuńLenalle - dziękuję, starałam się:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnostki - czytałam, czytałam, ale kiedy to było. Czy podobna.. hm, trudno to określić. Obie te książki mają podobieństwa (wiek bohaterek, porwanie), ale i różnice (w "Nostalgii.." wiemy od razu, co ktoś zrobił z dziewczynką;to ona prowadzi narrację). Nie mam pojęcia, zaskoczyłaś mnie - nie potrafię tego określić. Obie są na swój sposób różne i podobne.
Właśnie dodałam Twój link u siebie do linków ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń