czwartek, 31 marca 2011

Masa nowości. Wiosenne zmiany.

 Witam. Pomyślałam, że pochwalę się moimi nowymi książkami i przy okazji zaprezentuję nowy szablon (wiosenny i ożywiający). Wszystkie tytuły to egzemplarze od wydawnictw.



Szczerze mówiąc jestem piekielnie zła na jakość - mogłam pomyśleć, zanim ustawiłam książki pod oknem:/ Mam nadzieję, że wybaczycie.
Zastój mija. Promienieję z tego powodu, bo - jak widzicie - książek do czytania mam niemało. Pozwólcie, że uniknę pytania - "Kiedy ja to wszystko przeczytam?", bo go wręcz nie znoszę ;) 
   Nie mam ostatnio dobrego nastroju - jestem jakby przytłoczona, przygnębiona i strasznie melancholijna. W dodatku cały czas milczę. A to dziwne, bo z natury jestem gadatliwa. Hmm..

wtorek, 29 marca 2011

Anne Holt : "Ślepa bogini"



 Wydawnictwo : Prószyński i S-ka 2011
 Tytuł oryginału : "Blind Gudinne"
 Język oryginału : norweski
 Przekład : Iwona Zimnicka
 Liczba stron : 336
 Ocena wciągnięcia : 6
 Ocena ogólna : 5,5

 RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE

    Anne Holt to norweska autorka kilkunastu powieści, głównie kryminałów. W swoim dorobku ma dwie serie i kilka oddzielnych powieści. "Ślepa Bogini" zapoczątkowuje cykl o policjantce Hanne Wilhelmsen.
    Do debiutów nigdy nie podchodzę z dystansem - tak też było w przypadku "Ślepej Bogini", która - o czym dowiedziałam się dopiero po przeczytaniu książki - jest pierwszą książką Anne Holt, wydaną w 1993 roku. Autorka napisała ten utwór w tak profesjonalny sposób (skończyła prawo na uniwersytecie w Oslo), że w ogóle nie odczułam, iż czytam debiut.
       Oslo, Norwegia. Karen Borg, młoda prawniczka, planowała urządzić sobie zwyczajny, odprężający spacer. Zamiast tego trafiła na makabryczną zbrodnię, która nią wstrząsnęła - znalazła bowiem martwego narkomana bez twarzy. W zasadzie.. nic niezwykłego - morderstwa się zdarzają, ten nie byłby wyjątkiem, gdyby kilka dni później adwokat ofiary nie zostałby zamordowany we własnym domu. Policja rozpoczyna śledztwo, które wcale nie okaże się łatwe.

wtorek, 22 marca 2011

Zastój.

   Dokładnie tak. Zastój.
   Jak pewnie zauważyliście, od ponad dwóch tygodni nie umieściłam żadnej recenzji, żadnego posta. Dlaczego? Sama nie wiem. Może taki czas, bo ani czytać mi się nie chce, ani pisać nie mam nastroju. Właściwie to na nic. Nawet będąc chora i leżąc w łóżku trzy dni ruszyłam tylko kilkadziesiąt stron "Rudowłosej" (całkiem, całkiem). Poza tym oglądałam non stop seriale (aktualnie "Skins" i "One Tree Hill") i słuchałam muzyki. Beznadziejnie ;|
     Co u Was? Też macie taki zastój? Mnie już on zaczyna nieco denerwować, bo książek coraz więcej, a recenzji coraz mniej. Powinno być odwrotnie, nie sądzicie?  Poza tym momentami nie daję rady (problemy osobiste) - wszystko mnie męczy, wyczerpuje, dołuje, przygnębia,  aż mam ochotę usiąść i się rozpłakać. Ale co to za rozwiązanie? Żadne.
      Nie będę narzekać na pogodę, ponieważ szczerze pisząc jest mi ona obojętna - i tak jej nie zmienimy narzekaniami, więc jaki jest sens w patrzeniu na to negatywnym okiem? Tak to jest, że ludzie kręcą nosem na rzeczy zupełnie od nas niezależne, nie warto więc doszukiwać się w nich wad i ułomności.
     No i tyle. Teraz.. pomaluję sobie paznokcie, wezmę prysznic, posłucham muzyki, obejrzę serial lub po prostu  będę leżeć bezczynnie.
    

sobota, 5 marca 2011

Kącik muzyczny part 1

  Witam. Na wstępie chciałabym podziękować jeszcze raz za entuzjazm, z jakim spotkał się mój pomysł odnośnie kącika muzycznego.
    Dzisiejszą gwiazdą będzie FLYLEAF  - jeden z moich ulubionych (jeśli nie najulubieńszy) zespołów grających rock alternatywny. "Słowo flyleaf oznacza pustą kartkę na pierwszej stronie książki. Jest to kartka przeznaczona na dedykację, miejsce gdzie wpisujemy tekst dla kogoś komu tę książkę dajemy. Takie też są nasze piosenki – osobistym przekazem dostarczającym trochę jasności, zanim cała ta historia się rozpocznie." - tłumaczy Lacey Mosley, wokalistka. Pierwotna nazwa, "Passerby", wywołała pewne kłopoty prawne i dlatego zespół został zmuszony do jej zmiany.
    Flyleaf składa się z wokalistki Lacey Mosley, perkusisty Jamesa Culpeppera, basisty Pata Sealsa, gitarzysty Sameera Bhattacharya'a oraz Jareda Hartmanna. Zespół powstał w Temple w Teksasie. Dotychczas wydano dwa albumy ("Flyleaf" oraz "Memento Mori") i pięć mini-albumów ("Broken Wings - Special Edition", "Passerby", "Broken Wings", "Flylef", "Music as a Weapon", "Much Like Falling").

  Lacey Nicole Mosley urodziła się 4 września 1981r. Jej młodość była ściśle związana z muzyką - już w wieku dziesięciu lat zaczęła śpiewać z bratem w piwnicy, a mając trzynaście poważnie zastanawiała się nad założeniem zespołu. Gdy w wieku czternastu lat dostała gitarę basową, grała kawałki Nirvany i Green Day. Jako szesnastolatka uciekła z domu przez kłótnię z matką i zamieszkała z dziadkami w Gulfport. To tam dołączyła do zespołu potrzebującego basisty, także śpiewała i pisała piosenki. W owym czasie Lacey miała myśli samobójcze i depresję. Dziewczyna nawróciła się (babka kazała jej chodzić do kościoła) i zmieniła podejście do życia. 
   Nie mogłam się zdecydować, którą piosenkę Flyleaf przedstawić. Po długim myśleniu zdecydowałam się na kilka, które najbardziej lubię, tzn. : 
      "Fully Alive"              
      
  "Ocean Waves"


"All Around Me"






"I'm sorry"






   A następna część kącika muzycznego już wkrótce. Czekam na Wasze wrażenia - jak podoba się Wam Flyleaf? :)

środa, 2 marca 2011

Moje regały - zabawa

Sardegna wywołała mnie do zabawy panującej od jakiegoś czasu w blogosferze. (Dziękuję, miło mi:)). Postanowiłam nie zasypywać Was poszczególnymi półkami - wstawię tylko kilka zdjęć ogółu. Jeśli chcecie przejrzeć moje zbiory dokładniej, zachęcam do oglądania moich półek na Lubimy Czytać.  Zapraszam do klikania w zdjęcia, pojawi się oryginalny rozmiar!


  
 Przepraszam za jakość :) Kiedyś z pewnością dla odświeżenia pstryknę kilka zbliżonych zdjęć. Wiele książek jest pożyczonych - cieszę się, że znajomi chcą pożyczać ode mnie i z chęcią to robię:) Brakuje również czterech utworów z Wydawnictwa Literackiego (dziś przyszły). Aha, i pochwalę się - przeszłam do następnego etapu w konkursie recytatorskim :)) 

wtorek, 1 marca 2011

To, co cieszy najbardziej, czyli STOSY

   A myślałam, że się uspokoiłam, że ograniczyłam zamówienia.. Stosiki potrafią dobitnie zniszczyć myślenie "Ograniczyłam się". Ale po co tak myśleć? ;)  Przedstawiam najnowsze zdobycze.


  Tytuły chyba widać.. Pierwsze zdjęcie przedstawia to, co dostałam od wydawnictwa od ostatniego stosika  (może tak zacznę odmierzać czas?). Na drugim przeważają książki uzyskane z wymian na portalu Lubimy Czytać, wyjątek stanowią dwie pierwsze od dołu książki - to od wydawnictwa PWN. 
    
 Przy okazji zrobię podsumowanie ankiety lutowej : 
I Miejsce- "Cukiernia pod Amorem" - 26 głosów
II Miejsce - "Przynieście mi głowę wiedźmy" - 17 głosów
III Miejsce - "Alicja" - 14 głosów
Wyróżnienie - "Miasto i Miasto" - 12 głosów
"Martwa Natura" 5 głosów
Ogólnie głosów było 58, czyli o 18 więcej, niż poprzednio. Dziękuję pięknie wszystkim za udział!!:)