piątek, 4 kwietnia 2014

Stephen Grosz: ,,Życie wysłuchane"


 Wydawnictwo: Czarna Owca 2014
  Tytuł oryginału: 'The Examined Life'
  Przekład: Robert Sudół
  Liczba stron: 232


Życie człowieka cechuje się tym, iż w każdej chwili może nastąpić raptowna zmiana, wydarzenie, które zmieni wszystko o 180 stopni. Jednak to nie wszystko - przecież każdy z nas musi codziennie stawiać czoła jakiemuś problemowi; nie uwierzę, jeśli powiesz mi, że nie masz ani jednego zmartwienia. Często chcielibyśmy, chociaż nie możemy, przeanalizować daną sytuację fachowo, znać jej pochodzenie, przyczyny, konsekwencje. W Życiu wysłuchanym znajduje się aż trzydzieści jeden takich sytuacji, opisanych mniej lub bardziej szczegółowo, wraz z opinią autora, Stephena Grosza - amerykańskiego psychoanalityka. Jego książka to relacje ze spotkań z pacjentami, które czyta się niczym najlepszą powieść.

Zdecydowaną zaletą tej książki jest to, że autor nie umieścił w niej trudnych słów, fachowych określeń, które sprawiają, iż zamiast skupić się na lekturze, laicy muszą co chwila zerkać do specjalistycznych leksykonów. Stephen Grosz, po dwudziestu pięciu latach pracy jako psychoanalityk, zebrał do kupy trzydzieści jeden sesji z pacjentami. Nie zapomniał o własnych przemyśleniach oraz analizie zachowań ludzkich - każdą historię dobitnie podsumował, wyjaśnił przyczyny. 

W Życiu wysłuchanym każdy może odnaleźć cząstkę siebie. Możemy utożsamić się albo z Jennifer, albo z Olivierem, Thomasem czy Lily. I chociaż problemy opisywane w książce są często dość ekstremalne, to niektóre można zaliczyć do tych przeciętnych, często występujących. 

Warto sięgnąć po Życie wysłuchane. To nie tylko zbiór znakomitych psychologicznych historii, z których możemy się wiele nauczyć, ale także opowieść o... życiu. Tak po prostu. Nie spotkamy tu sztucznych, wymyślonych i nierealnych postaci, wręcz przeciwnie. Polecam. 

sobota, 22 marca 2014

Neil Gaiman: ,,Chłopaki Anansiego"


 Wydawnictwo: MAG 2014
 Język oryginału: angielski
 Tytuł oryginału: Anansi Boys
 Przekład: Paulina Braiter
 Liczba stron: 368

Istnieje kilku autorów, którzy z całą pewnością potrafią poprawić mi humor, rozbawić mnie i wywołać salwy śmiechu. Do tej pory do tej grupy należał Kurt Vonnegut, Christopher Moore i Terry Pratchett. Po lekturze Chłopaków Anansiego ta lista zwiększyła się - o Neila Gaimana. 

Chłopaki Anansiego to teoretycznie kontynuacja książki Amerykańscy bogowie, jednakże ja nie czytałam pierwszej części i absolutnie nie uważam, aby w jakiś sposób wpłynęło to na odbiór recenzowanego tytułu. Mówi on o dwójce braci - Grubym Charliem oraz Spiderem, którzy są synami boga pająka, Nancy'ego. Rodzeństwo różni się od siebie niczym woda i ogień - pierwszy z nich jest jak najbardziej "ludzki", lada dzień ma się ożenić, pracuje dla zarozumiałego szefa, natomiast drugi, Spider, to egoista, który intensywnie korzysta z mocy otrzymanej dzięki pochodzeniu. 

Neil Gaiman poświęcił dużo uwagi relacjom między braćmi i myślę, że to jedna z największych zalet tej powieści. Są to postacie kontrastujące ze sobą, dlatego występują między nimi problemy ze zrozumieniem się, czego owocem są absurdalne, przezabawne dialogi. 

Autor ma wspaniałe poczucie humoru, które idealnie do mnie trafia - nieraz wybuchałam gromkim śmiechem. Gaiman  jest więc nie tylko znakomitym gawędziarzem, ale także wesołkiem - przy tym potrafi wyśmiać pewne cechy i tendencje ludzi. 
,,Na pocztówce z Nankingu napisała, że zdecydowanie nie odpowiada jej to, co w Chinach uważa się za chińską kuchnię, i że nie może się już doczekać powrotu do Londynu i wizyty w prawdziwej chińskiej restauracji." (str. 19) 
 Właśnie ten typ narracji, przepełniony sarkazmem i ironią, urzekł mnie, podobnie jak kilka lat temu Vonnegut, Moore czy Pratchett. Nie każdemu jednak przypadnie do gustu - niektórzy miłośnicy literatury po prostu nie odnajdują się w tego typu specyficznym poczuciu humoru.  Mnie się podoba - dlatego zamierzam brnąć dalej w tę inteligentną fantastykę, ciekawą, dowcipną i niepowalającą o sobie zapomnieć. 

wtorek, 18 marca 2014

Małe zło - stosik

Dobry wieczór! :)
Ostatnio, zapewne przez ciągłe zmiany pogody, nie mam nastroju ani na czytanie, ani na pisanie, dlatego wpisów brak. Dziś postanowiłam jednak, że zbiorę się wreszcie do kupy i zrobię zdjęcie stosu książek, które zdobyłam na przełomie lutego i marca. 

Oba tomy Maga Fowlesa sprytnie przechwyciłam z półeczki z książkami na wymianę - o czym zresztą pisałam na facebookowej stronie Książki są lustrem. Ciemny Eden kupiłam, Życie wysłuchane, Jak poskromić Piotrusia Pana [recenzja - klik!], Zasrane życie mojego ojca, zasrane życie mojej matki i moja zasrana młodość oraz Człowiek mroku od wydawnictwa Czarna Owca, zaś cała trylogia Canavan to efekt wymiany. Stosik zatem jest, jak widzicie - bardzo zróżnicowany pod względem źródeł.

I zapomniałam o książce, którą właśnie czytam - Chłopaki Anansiego, od wydawnictwa Mag :)








Niedługo możecie się spodziewać recenzji Życia wysłuchanego, Chłopaków Anansiego i Nowicjuszki. Tymczasem życzę miłego wieczoru!

niedziela, 2 marca 2014

Dwa podsumowania [luty]

Dzień dobry wszystkim :)
Podobnie jak w poprzednim miesiącu, zrobiłam dziś podsumowania dwa w jednym - to od wyzwania Fantastyczna Polska oraz moje własne, prywatne :)
Zacznijmy od tego pierwszego.
Luty był słabym miesiącem, jeśli chodzi o czytanie polskiej fantastyki. Ja na swoje usprawiedliwienie dodam, że przez tydzień nie miałam kiedy czytać książki, ponieważ byłam w Zakopanem ;)
Najlepszy wynik uzyskała tym razem Iwi Chan z dwiema książkami - gratuluję! :)
Katarzyna Michalak: ,,Gra o Ferrir"
Katarzyna Berenika Miszczuk: ,,Druga szansa"

Potem było już tylko gorzej, bo po jednej książce.

DżejEr Carmen - Jakub Ćwiek: ,,Kłamca"
Tala Z - Katarzyna Berenika Miszczuk: ,,Druga szansa"
Marcela Pomper - Sonia Wiśniewska: ,,Miasto nieśmiertelnych"
Ja - Jacek Piekara: ,,Łowca dusz"

Tym samym apeluję do pozostałych, to znaczy Claudine, Infidel, Eisena, Paskudy i Mani, żeby zaczęli interesować się wyzwaniem - nikogo na siłę nie zgłaszałam, a zasady były napisane czarno na białym :) Miałam wywalać od razu ludzi, którzy przez 60 dni nie napisali żadnej recenzji pasującej do tematyki, ale ze względu na to, że to moje pierwsze wyzwanie - dam Wam jeszcze miesiąc na wykonanie zadania. Wykorzystajcie go :)) 

Czas na moje prywatne podsumowanie. W lutym przeczytałam liczbę książek, która zupełnie mnie nie satysfakcjonuje, ale, jak już pisałam, 1/4 miesiąca spędziłam na wyjeździe. 
Przeczytałam pięć książek, z czego dwie to fantastyka, jedna to lekka powieść dla zrelaksowania, jedna to poradnik, a ostatnia to kryminał. Jak widzicie, cała gama różnych gatunków :) 
Na szczęście żadna książka nie była na tyle zła, że miałam ochotę przestać ją czytać. Zdecydowanie najlepszą powieścią lutego jest Rozgwiazda Wattsa, tuż potem Łowca dusz Piekary, kolejno Statek śmierci Sigurdadóttir i Cieszę się twoim szczęściem Rosenfeld. Poradnik, to znaczy Jak poskromić Piotrusia Pana, pozostaje poza wszelkimi ocenami, bowiem uważam, iż tego typu książek nie da się porównać do "zwyczajnych" powieści/opowiadań. 
W lutym przybyło do mnie prawdopodobnie (bo nie wykluczam, że mogłam coś przeoczyć) dziewięć książek. To i tak niezły wynik ;) 

Życzę wszystkim mile spędzonej niedzieli, a ja uciekam do Nowicjuszki Canavan :)

środa, 26 lutego 2014

Peter Watts: ,,Rozgwiazda"


 Wydawnictwo: Ars Machina 2013
  Język oryginału: angielski
  Tytuł oryginału: 'Starfish'
  Przekład: Dominika Rycerz-Jakubiec
  Liczba stron: 368
  Tom 1 trylogii Ryfterów

Istnieją książki, przy których możesz się rozpłakać. Są też takie, które Cię niemiłosiernie zirytują bądź skłonią do refleksji. Niektóre wywołają u Ciebie odrazę i niechęć, inne wzburzenie, zaintrygowanie, zdziwienie, a także całą gamę innych uczuć. Czy jednak zdawałeś sobie sprawę, że podczas czytania możesz się dusić? Nie, to nie metafora, chodzi o najprawdziwsze duszenie się - moment, w którym nie możesz złapać oddechu i masz wrażenie, iż ściany za chwilę Cię przygniotą. Jeśli o tym nie wiedziałeś, a teraz nie wierzysz - sięgnij po Rozgwiazdę. 

Na dnie Pacyfiku międzynarodowa korporacja wybudowała obiekt, który pozwoli na wykorzystanie energii geotermalnej tam nagromadzonej. Następnie wysyła załogę, składającą się z samych wyrzutków społeczeństwa. Nie bez powodu - otóż trzy tysiące metrów w głąb oceanu nie każdy sobie poradzi - ludzie nieprzystosowani do stresu nie będą tam pożyteczni. Ryfterzy mają za zadanie kontrolować generatory, a ponieważ człowiek nie przeżyłby w takich warunkach dłużej niż kilka sekund, naukowcy ich biologicznie modyfikują - umożliwiają im oddychanie dzięki tlenowi zawartemu w wodzie oraz znoszenie ciśnienia. 

Pierwsza część trylogii o Ryfterach to kawał dobrej, inteligentnej fantastyki naukowej. Pierwsze, na co czytelnik zwraca uwagę, to miejsce akcji - głębia oceanu, trzy kilometry pod ziemią. To bardzo nietypowe zagranie - fabuła książek science-fiction zazwyczaj odgrywa się w kosmosie, a "przełamanie" tej cechy wyszło bardzo oryginalnie i ciekawie. 

Rozgwiazda to bardzo klaustrofobiczna lektura. Bohaterowie znajdują się w stacji głębinowej, której wielkość zdaje się być zupełnie nieuzasadniona w stosunku do czasu, który ci mają tam spędzić - aż rok. Aby się przemieścić, trzeba się schylić, a uniknięcie kontaktu fizycznego, gdy w w korytarzu jest więcej niż jedna osoba, jest niemożliwe. Brzmi strasznie? To jeszcze nic. Po wyjściu na zewnątrz bynajmniej nie jest lepiej - mimo iż wydawałoby się, że ocean nie może przytłaczać i dusić, to światło słoneczne nie dochodzi do dna, a więc panuje tam całkowita ciemność, skrywająca ogrom niebezpieczeństw i pułapek. 

Peter Watts, który swoją drogą napisał wstęp z myślą o polskich czytelnikach, stworzył książkę, której klimat jest niepowtarzalny - tak mroczny, że Rosjanie i Niemcy z tego powodu nie zaakceptowali Rozgwiazdy. Tajemniczy, przerażający, budzący niepewność. 

Mimo iż w powieści znajduje się bardzo wiele informacji na temat biologii morskiej, autor skupia się głównie na naturze ludzkiej, która została tu zobrazowana w fenomenalny sposób. Główni bohaterowie to ludzie z dużym bagażem życiowym, wykraczający poza wszelkie normy, trudni do zrozumienia i niewzbudzający sympatii - chociażby jeden z nich, pedofil. Każdy z nich w jakiś sposób jest uzależniony od stresu, dlatego umiejscowienie ich trzy tysiące metrów pod ziemią zdaje się być dobrym pomysłem, zważywszy na fakt, że będą wykonywać powierzone zadania lepiej niż "normalni" ludzie. 

Autor dużą wagę przywiązuje do kontaktów międzyludzkich. To, w jaki sposób porozumiewają się ze sobą Ryfterzy, jak mierne mają relacje, mimo świadomości, że przez rok są zdani tylko na siebie, może przerażać i szokować. Co więcej - unikają się nawzajem jak ognia, byleby nie dopuścić do kontaktu fizycznego, byleby inni nie odkryli prawdziwego ja. Są niczym rozgwiazdy, które chowają się w zakamarkach skał i szczelinach - bohaterowie tej historii ukrywają w ten sposób swoje uczucia.

Rozgwiazda to rewelacyjna książka. Cieszyć może fakt, iż jest to dopiero pierwszy tom, a zatem powrót do tego toksycznego i specyficznego klimatu jest możliwy. Jeżeli lubicie trochę pomyśleć nad literaturą - koniecznie sięgnijcie po tę powieść, a gwarantuję, że się nie zawiedziecie.