Wydawnictwo: W.A.B. 2005
Język oryginału: szwedzki
Tytuł oryginału: 'Den vita lejoninnan'
Przekład: Halina Thylwe
Liczba stron: 479
3 część cyklu o Komisarzu Wallanderze
Uwielbiam Mankella. Imponuje mi nie tylko znakomitymi powieściami oraz świetnymi postaciami, ale także tym, że w okresie, kiedy skandynawskie kryminały są na topie, on niezmiennie pozostaje sobą - utrzymuje poziom, nie ,,leje wody", jak wielu autorów, aby zwiększyć liczbę stron.
Akcja dzieje się w 1992 roku, z wyjątkiem prologu. W Szwecji zostaje zastrzelona dojrzała kobieta - metodystka, matka dwójki dzieci, idealna żona, niemająca żadnych wrogów. Kurt Wallander, który prowadzi dochodzenie, jest w ślepym zaułku - nie ma żadnych tropów, kto i dlaczego mógł zamordować Louise. Żeby było śmieszniej, w trakcie śledztwa na miejscu zbrodni komisarz znajduje palec czarnego człowieka. Czy da się połączyć te dwa incydenty? Wszystkie drogi prowadzą do Republiki Południowej Afryki, gdzie w tym samym czasie kilku prawicowych maniaków planuje zapach na Nelsona Mandelę.
,,Biała lwica" jest zupełnie powieścią zupełnie inną od poprzednich, które czytałam - ,,Mordercy bez twarzy" i ,,Psów z Rygi". Tutaj akcja zatacza kręgi na ogromną skalę, a Mankell igra z czytelnikiem, manewrując czasem i miejscem akcji. Trzeci tom cyklu o Kurcie Wallanderze można nazwać nie tylko dobrym kryminałem, ale także wciągającym thrillerem politycznym. Utwór tym bardziej mi się podobał, że podczas czytania miałam okazję dokształcić się na temat polityki w Afryce, o której tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia.
Myślę, że przy okazji lektury ,,Białej lwicy" warto zastanowić się nad tym, czym tak naprawdę jest rasizm - bardzo często bowiem temat ten zbywamy niedbałym machnięciem ręki, bo przecież nas to nie dotyczy. To nieprawda - nawet nie mając w swoim otoczeniu Afroamerykanów, wielu z nas skrywa niechęć do tych ludzi, którzy różnią się od nas jedynie kolorem skóry - a czy w dzisiejszych czasach, w dobie hipernowoczesnych urządzeń, gadżetów, w okresie, kiedy tolerancja jest wręcz modna, pochodzenie odgrywa jakieś znaczenie? Ja wszystkich rasistów nazwałabym hipokrytami.
Kurt Wallander. To jeden z moich ulubionych bohaterów literackich, a kolejne lektury Henninga Mankella tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że komisarz jest bezkonkurencyjny. Kiedy czytałam ,,Białą lwicę", zastanawiałam się, co ja tak w ogóle lubię w tym człowieku. Uważam, że chociażby sposób, w jaki autor wykreował Wallandera, robi wrażenie - nie jest to ani heroiczny superbohater, który zna odpowiedź na każde pytanie, ani policjant-jasnowidz, w dodatku wszechwiedzący - tak jakby to on uczestniczył w zbrodni. Nie. Komisarz Kurt Wallander to najzwyczajniejszy na świecie, przeciętny zjadacz chleba, rozwodnik, który nie ma szczęścia u kobiet. Taki, który mimo nieustannych narzekań poświęca swoje życie pracy i już dawno zapomniał o urlopach, spokoju i prywatności. Czy w XXI wieku takiej egzystencji nie ma przynajmniej trzy-czwarte ludzi?
,,Biała lwica" to przyjemna, pouczająca i wciągająca powieść, którą polecam wszystkim fanom Henninga Mankella. Tym, którzy jeszcze się z tym autorem nie poznali, proponuję nie zwlekać.
Mam jedną czy dwie jego książki na półce i widzę, że rzeczywiśce trzeba się za niego zabrać:D
OdpowiedzUsuńOł jes, uwielbiam
OdpowiedzUsuńWallandera uwielbiam, ale nie da się czytać ksiażek o nim jedna po drugiej. mimo wszystko są one do siebie dość podobne, wiec mała przerwa jest jak najbardziej wskazana.
OdpowiedzUsuńVaria - dokładnie tak samo uważam, dlatego między poszczególnymi tomami robię sobie przerwy :)
OdpowiedzUsuńKasia.eire - to jest nas dwie :)))
Hadzia - koniecznie!
"Biała lwica" najmniej mi się podobała z ksiązek o Wallanderze. Jakoś tło polityczne mi nie podpasowało, chociaż zazwyczaj uważam je za interesujące. Widocznie ta tematyka po prostu mi nie podchodzi.
OdpowiedzUsuń