środa, 21 listopada 2012

Hedda H. Robertsen: ,,Kręci mnie Mads Mikkelsen"


 Wydawnictwo: W.A.B. 2012
 Język oryginału: norweski
 Tytuł oryginału: 'Skutt i filler av Mads Mikkelsen'
 Przekład: Karolina Breś
 Liczba stron: 179


Gdzie jest granica między miłością a obsesją? Czy jest ona widoczna? A może te dwa zjawiska stanowią nierozłączną parę, wzajemnie się uzupełniają?
Abba to dziewiętnastoletnia dziewczyna, którą poznajemy tuż przed jej wyjazdem do Wiednia. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie normalnej, przeciętnej nastolatki - pracuje w księgarni, wolny czas spędza z przyjaciółmi, oglądając filmy i popijając glogg. W trakcie swojej pracy Abba poznaje stałego klienta sklepu, którego nazywa Madsem Mikkelsenem, ponieważ jest podobny do duńskiego artysty. Początkowe młodzieńcze zauroczenie tym czterdziestoletnim mężczyzną przeobraża się w fanatyzm, obsesję, a młoda kobieta zaczyna mylić fantazje z rzeczywistością. 
,,Kręci mnie Mads Mikkelsen" to debiut młodej, bo zaledwie dwudziestokilkuletniej Norweżki. Autorka zgrabnie opisała życie dziewiętnastoletniej dziewczyny, która wielkimi krokami wkracza w dorosłość - potrzebuje więc dużo miłości, uczucia i namiętności. Hedda Robertsen serwuje nam również potężną dawkę erotyzmu, a fantazje głównej bohaterki zostały napisane w sposób subtelny i bez wulgaryzmów - oczywiście, na ile pozwoliła na to tematyka. 
Podoba mi się, że młoda autorka odważnie złamała tabu - w końcu seks to tematyka wciąż omijana przez wielu ludzi szerokim łukiem, a samo słowo, jeżeli jest wymawiane, to teatralnym szeptem. Robertsen bez ceregieli wkroczyła w strefę intymności, bezwstydnie opisując najrozmaitsze fantazje i marzenia erotyczne dziewiętnastolatki. 
Książka jest dosyć chaotyczna - z czasem przestajemy się orientować, co rzeczywiście przydarzyło się głównej postaci, a co jest jedynie jej wymysłem. Sposób narracji (pierwszoosobowy) pozwala nam także na przypuszczenie, że nawet ona sama, Abba, nie do końca odnajduje się w realnym świecie. 
Mimo wszystko oczekiwałam czegoś więcej. Powieść jest zwyczajnie nudna - nie zawsze, ale często miałam ochotę ostentacyjnie ziewnąć podczas lektury. ile bowiem można czytać o zakochaniu? Myślę, że dało się uniknąć tej monotonii, nadając utworowi różne odcienie. 
Norweska literatura erotyczna to dla mnie nowość. Skandynawię znam niemalże tylko z kryminałów, zatem lektura tej niepozornej, pięknie wydanej książeczki była interesującym doświadczeniem, ale spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. 

3 komentarze:

  1. Lubię książki z pierwszoosobową narracją. Poza tym bardzo ciekawy temat, no i bohaterka - młoda, niby niewinna... fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Norweska literatura erotyczna? Brzmi dość... egzotycznie ;) Czytałam jedną pozycję z tej serii: "Jedenaście tysięcy pałek, czyli miłostki pewnego hospodara" Apolinnaire'a. Uśmiałam się jak nigdy:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy sama z własnej woli nie sięgałam po tego typu literaturę. Bardziej przemawia do mnie kryminał i sensacja, ale to nie znaczy, że nie mogłoby mi się spodobać :))

    Przy okazji chciałam zaprosić Cię do zabawy: http://bez-okladki.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń