piątek, 6 lipca 2012

Nicholas Sparks: ,,Noce w Rodanthe"


  Wydawnictwo: Albatros 2OO7 
  Język oryginału: angielski 
  Tytuł oryginału: ,,Nights in Rodanthe" 
  Przekład: Elżbieta Wierzbicka - Piotrowska
  Czas trwania mp3: 3h 58min
  Czyta: Hanna Kinder - Kis 


Kolejny bardzo popularny pisarz, którego książkę recenzuję, to Nicholas Sparks. Jestem pewna, że zdecydowana większość przedstawicielek płci żeńskiej słyszała nie raz o jego dziełach poruszających temat miłości na różne sposoby. Realizatorzy chętnie tworzą filmy na podstawie utworów tego autora - pokaźna liczba adaptacji już istnieje, na przykład słynny ,,Pamiętnik", ,,List w butelce" czy ,,Szkoła uczuć". 
Nicholas Sparks napisał między innymi ,,I wciąż ją kocham", ,,Ostatnią piosenkę", ,,Na ratunek" i ,,Jesienną miłość". Prawda, że brzmi znajomo? 
Rodanthe to leżące nad morzem miasteczko w Karolinie Północnej. To tutaj, w pensjonacie,  spotka się dwójka ludzi po przejściach - Adrienne, która na prośbę koleżanki przyjechała zająć się budynkiem jako gospodarz, oraz Paul, jako gość Gospody, przybyły tutaj, aby  odbyć z kimś ważną rozmowę. Obydwoje są rozwodnikami, obydwoje mają dorosłe już dzieci. Przez zaledwie kilka wieczorów zakochują się w sobie i pragną spędzić resztę życia razem. 
Przesłuchałam tego audiobooka w jedno popołudnie - podejrzewam, iż lektura książki zajęłaby mi niewiele dłużej. Jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, idealna na wakacyjne południe spędzone na plaży czy w ulubionym fotelu. Nie wymaga myślenia - po prostu ją czytamy. 
I jak dla mnie za łatwa. Uważam za nieco nierealne rozwinięcie się uczucia dwójki osób bez najmniejszego chociażby ich starania. Trochę zbyt słodko, trochę zbyt cukrowo, chociaż zakończenia nie można takim nazwać. 
Bywały momenty, w których Adrienne, główna bohaterka, irytowała mnie - swoją niepewnością, gdy tak naprawdę nie miała nic do stracenia, oraz niskim poczuciem własnej wartości. Myślenie o sobie jako o mizernej, porzuconej przez męża kobietce nie spodobało mi się. Paul również wydał mi się postacią wyidealizowaną. 
Nie przepadam za książkami tego typu - definitywnie wolę prosty, dobrze skonstruowany kryminał od romantycznej, wzruszającej do łez opowieści miłosnej. Oczywiście, jak każda kobieta lubię czasem odetchnąć i pobujać w obłokach - właśnie w takich chwilach sprawdzi się Nicholas Sparks. 
Nie zakładam, że nie sięgnę po inne powieści tego autora. Wręcz przeciwnie, kiedy przyjdzie taki czas, z przyjemnością przeczytam inną jego pozycję. Wyznaję jednak zasadę, że co za dużo, to nie zdrowo. I tego się będę trzymać. 

13 komentarzy:

  1. Lubię książki Sparksa, jednak w za dużej ilości może być szkodliwy:p

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już prawie wszystkie jego książki tą również. Jestem fanką twórczości tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja uwielbiam Sparksa :)
    Ale fakt faktem, że od czasu do czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałem jedną książkę Sparksa. Wiem, wiem - jestem nienormalny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Film na podstawie tej książki zapiera dech widokami:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością obejrzę po powrocie do Polski :))

      Usuń
  6. nie czytałam tej książki, ale historię znam z filmu. Dobry był, nie trącił cienizną i dosyć dobrze były ukazane ich rozterki, ich problemy, to jak się pokochali. Nie wiem, czy to książka słaba, czy po prostu Ty ją tak odebrałaś, czy film rewelacyjny, lepszy od powieści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po prostu ja tak odebrałam tę książkę - nie przepadam za taką literaturą, to pewnie dlatego. Nie warto się zrażać :)

      Usuń
  7. książki nie czytałam. Film mi się bardzo podobał. I teraz zachodzi pytanie, czy ten film był tak dobrze zrobiony, czy Tobie się po prostu ta historia nie spodobała? Mnie się wydała całkiem udana i wiarygodna. A spłakałam się na końcu jak bóbr, córka też

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja w ogóle romansów nie lubię, ale Sparksa kiedyś chętnie czytywałam :) Ciekawe, czy teraz też by mi się podobała jakaś jego książka, mój światopogląd mocno się zmienił od tamtej pory i łzawe romantyczne historie raczej mnie irytują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, ja mam tak samo - romansidła wzbudzają we mnie irytację, zamiast zamierzanego efektu. Wolę coś mocniejszego :)

      Usuń
  9. Na początku tygodnia pisałam u sobie o "I wicąż jąkocham" i miałam podobne odczucia co Ty z "Nocami w Rodanthe". Za słodko, za miło, za romantycznie... Kiedyś bardzo lubiłam książki Sparksa ale teraz raczej mnie śmieszą niż zachwycają. Zwłaszcza to zakochiwanie się na całe życie po dwóch dniach znajomości. Im człowiek starszy tym trudniej mu uwierzyć w takie bajeczki.

    OdpowiedzUsuń