Wydawnictwo: Albatros 2011
Język oryginału: angielski
Tytuł oryginału: ,,Slaughterhouse Five"
Przekład: Lech Jęczmyk
Liczba stron: 256
Pełny tytuł brzmi: ,,Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli obowiązkowy taniec ze śmiercią". Brzmi wystarczająco nieciekawie, makabrycznie, odrażająco? O to chodzi.
O pierwszym moim spotkaniu z Kurtem Vonnegutem pisałam w recenzji ,,Śniadania mistrzów". Byłam - i nadal jestem - zachwycona. Już na samym początku urzekł mnie specyficzny styl pisania autora, który ukazuje wszystko we wręcz groteskowy sposób.
Kurt Vonnegut to pisarz amerykański. Urodził się jedenastego listopada 1922 roku. W 1943 życie Vonneguta zmieniło się radykalnie - został wówczas powołany do wojska i wysłany na front do Europy. Pełnił funkcję zwiadowcy w dywizji piechoty. Kolejne lata były dla pisarza okresem wyjątkowo traumatycznych przeżyć - matka, Edit Vonnegut popełniła samobójstwo. Około pół roku później Kurt, uczestnicząc w walkach w Ardenach, został pojmany przez Niemców i przewieziony do Drezna - przetrzymywano go wtedy w jednej z fabryk (mieszczącej się notabene w dawnej rzeźni). Trzynastego lutego 1945 roku miasto zostało zbombardowane, w wyniku czego zginęło mnóstwo ludzi - ponad 100 tysięcy.
Dlaczego o tym piszę tak szczegółowo? Ponieważ właśnie te wydarzenia, których Kurt Vonnegut był świadkiem, wywarły piętno na jego psychice oraz stały się kanwą ,,Rzeźni numer pięć".
Pierwsze, amerykańskie wydanie |
Książkę otwiera stanowiący zupełnie odrębną od reszty cząstkę kompozycyjną, pierwszy rozdział, który jest czymś w rodzaju wstępu. Mówi on o procesie pisania, motywacjach. Autor jest tam samym sobą. Przytacza rozmowę ze swoim znajomym, który zapytał go - ,,Czy wiesz, co mówię facetom, którzy piszą książki przeciwko wojnie? Mówię: dlaczego nie piszesz książek przeciwko lodowcom?".
Głównym bohaterem powieści jest Billy Pilgrim, amerykański żołnierz złapany przez Niemców. Trafia on do obozu jenieckiego, następnie jest przeniesiony do Drezna i tam przetrzymywany w tytułowej rzeźni. Razem z nielicznymi więźniami ukrywa się on przed bombardowaniem i wychodzi cało z wydarzenia.
Billy cierpi na przypadłość, która polega na wypadaniu z czasu - dlatego w książce nie jest zachowana chronologiczność. Porywają go kosmici z Tralfamadorii.
,,Rzeźnia numer pięć" jest książką antywojenną, ponieważ ukazuje zło samo w sobie. Ma zniechęcać ludzi (zwłaszcza tych młodych) do walk.
Czytelnik zwraca uwagę na bardzo często występujący zwrot zdarza się. Wieńczy on niemal każdą historię o cierpieniu, tragedii i śmierci w książce. Jest używany przez głównego bohatera, Billy'ego.
Mimo iż tematyka ,,Rzeźni numer pięć" jest zupełnie inna tej w ,,Śniadaniu mistrzów", styl pozostał ten sam - typowo Vonnegutowski, ironiczny, śmieszny. I znowu mamy tutaj brak szacunku do czegokolwiek.
Miałam przygotowane dwa ciekawe cytaty z dzieła, ale zapomniałam o nich i oddałam książkę do biblioteki. Na szczęście dzisiaj znalazłam jeden z nich na tej stronie .
Trout napisał kiedyś książkę o drzewie dolarowym. Zamiast liści rosły na nim dwudziestodolarowe banknoty. Kwitło obligacjami pożyczki państwowej, a owocowało diamentami. Do drzewa sięgali ludzie, którzy zabijali się pod nim nawzajem, dostarczając w ten sposób doskonałego nawozu. [str. 140]
Jak widzicie, nawet Kilgore Trout, główny bohater ,,Śniadania mistrzów", pojawił się w ,,Rzeźni numer pięć".
Tytuł jest naprawdę niebanalny i rzeczywiście można być nawet pomyśleć makabryczny, jednak treść wydaje się mieć głębszy przekaz skoro ma zniechęcać młodych ludzi do walki, czyli zła. bo przecież każda wojna to zło.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa tematyka antywojenna, chętnie się z nią głębiej zapoznam.
Och,sama nie wiem.. Raczej to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych klasycznych pozycji, którą koniecznie trzeba znać. Koniecznie muszę ja przeczytać. Teraz zabrałam się za "Zabić drozda".
OdpowiedzUsuńTyle jeszcze jest do nadrobienia.
Serdeczności :)
Książka jest naprawdę niesamowita i mocna. Czytałam ją dwukrotnie, pierwszy raz jako nastolatka i pamiętam, że nie mogłam się połapać w kosmicznych przeżyciach Trouta:) następnym razem było lepiej, ale raczej nie sięgnę po inne książki autora, nie są w moim typie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Myślę, że może się skuszę. :-)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU W KONKURSIE: http://zaczytanieblog.blogspot.com/2011/11/konkurs-42011.html
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle nie przekonała i jestem na nie. Nie podobała mi się, nie wiem, może po prostu nie lubię tej tematyki.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak "Rzeźnię" i "Kocią Kołyskę" czytałam w ciągu pracy i klienci dziwnie się na mnie patrzyli gdy nieprzytomnym wzrokiem wracałam do rzeczywistości :P
OdpowiedzUsuńVonneguta muszę sobie kiedyś odświeżyć, i to właśnie te dwie wymienione przeze mnie pozycje :)
Pozdrawiam :D
A ja to chyba w liceum czytałam, ale nie moglo byc tak wstrzasajace skoro nie pamietam :) Chyba będe musiala powrocic do tej pozycji, bo rzeczywiscie czesto jest tak, ze po latach niektore tytuły smakuja wykwintniej :)
OdpowiedzUsuńPiękna książka, piękna! Vonnegut jest świetny.
OdpowiedzUsuńCzytałam. Robi wrażenie, chętnie poczytam coś jeszcze Vonneguta
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam, ale na telefonie niezbyt wygodnie mi się czytało. Postaram się na pewno znowu sięgnąć.
OdpowiedzUsuń'zdarza się...zdarza się" demokraci mówią "zdarza się" i już a anarchiści mówią co to k...znaczy "zdarza się"? teraz znowu morduje się uchodźców z komentarzem "jest wojna zdarza się"...
OdpowiedzUsuń