czwartek, 3 listopada 2011

Gadu gadu, czyli bla bla bla

Niee, nie chodzi o komunikator ;) Tak tylko pomyślałam, że dawno nie pisałam nic wykraczającego poza temat książek i trochę Was podręczę. 
No, i znowu siedzę w domu. Powróciło zapalenie ucha, czego zresztą się spodziewałam, bo odwiedza mnie co roku na zimę i latem. Więc leżę z laptopem w łóżku, bo mi się nie chce nic robić, obżeram się żelkami i piję gorącą czekoladę. Oczywiście większość czasu spędzam przy książce - padło na Mankella, ,,Mordercę bez twarzy" - pierwsze moje spotkanie z autorem i jak dotychczas bardzo udane. Jestem w połowie. Zaczęłam również Vonneguta - ,,Rzeźnię numer pięć", ale idzie mi opornie, może dlatego, że zupełnie nie mam teraz ochoty na powieści antywojenne. Skupiam się na cudownym szwedzkim kryminale. 
A za oknem jesień pełną parą, brakuje tylko deszczu (który uwielbiam). Liście powoli opadają, nasycone barwami pomarańczy, czerwieni i brązu. Wszystko jak z obrazka. Dzisiaj dostałam e-mail z intrygującym tematem - ceny spadają jak liście... Pomysłowo, ale nie dla mnie;) 
Bo widzicie, ja teraz rzuciłam kupowanie książek w odstawkę. Poważnie! I tak, to jest możliwe :) Podobnie z wydawnictwami, ale to już inna bajka. Obecnie jestem na fali wypożyczania z biblioteki i tak naprawdę czytam wyłącznie utwory stamtąd. To głupie, jeśli ma się ponad 600 nieprzeczytanych egzemplarzy na półkach i w szafie. 
Stosów nie prezentuję, ponieważ nie lubię pokazywać tych bibliotecznych - bo po co, a poza tym nie mam się za bardzo czym chwalić. Pomijając te książki, które nabyłam z bibliotekowej wyprzedaży, tzn. każda sztuka po złotówce. Mimo iż niektóre są bardzo zniszczone, czasem można trafić na perełki. Ja kupuję w ciemno fantastykę - ostatnio Dicka, Wylie'a, Orsona Scotta Carsa, Tokarczuk... Fajna sprawa.
Z racji ogromnej ilości wolnego czasu wędruję także po Waszych blogach - w niektórych przypadkach to widać, w innych niekoniecznie, jeśli się nie sprawdzi statystyk. Ja nie lubię pisać od rzeczy (hah! nie wierzcie mi). Nie czuję potrzeby dodawania komentarzy tylko po to, żeby dodać, żeby się pokazać. Przecież tych w stylu ,,super stosik" czy ,,recka rewela, przeczytam na pewno, chociaż nie wiem, skąd wezmę i po co gadam takie głupoty, bo i tak nawet nie zerknę w stronę recenzowanej książki". Noo, parafrazuję. 
Skoro już jesteśmy przy blogach, to muszę wspomnieć o noworodku - bardzo ciekawym zresztą. CHWILOZOFIA ŻYCIA zapowiada się wyśmienicie, życzę powodzenia autorce, która swoim językiem i stylem urzekła mnie całkowicie.
Wracam do Mankella. Strasznie się rozpisałam, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Miłego dnia życzę!

18 komentarzy:

  1. piękna jesień, ale deszczu mam nadzieje, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie ;) życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;**

    Mankella uwielbiam, także czytaj, bo warto :) A ja właśnie boję się odwiedzać biblioteki, bo i tak mam masę własnych książek do przeczytania, które chce teraz nadrobić :) A czasu nie wiem dlaczego, coraz mniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro ty chodzisz dop biblioteki mając 600 nieprzeczytanych na półce, to ja się pozbęde wyrzutów sumienia, że latam do biblio przy 200stu. Pozdrowienia:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam Mankella, ale mam w planach blizsze spotkanie z tym panem :) Dużo zdrowia zyczę i mam nadzieję, że szybko Ci przejdzie. A propos jesienie to wspaniała pora roku, jak wszystkie zresztą moim zdaniem, ale cieszę się każdą chwilą złotej polskiej jesieni i zachwycam się barwami liści wokół, ich szelestem pod stopami. Deszcz także lubię ( jeśli jestem w domu), ale ciesze się, że jeszcze nie pada. Na deszczowe wieczory mam spore stosy do czytania. Co do wyprzedaży bibliotecznych to niebywała sprawa - dzisiaj nabyłam 9 !!! książek za 4,50 zł ( tylko 0,50 zł sztuka) i perełki rzeczywiście niexłe można wyszukać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aneta - dziękuję Ci bardzo:) O, ja też lubię każdą porę roku - byleby tylko pogoda była taka, jaka powinna być.
    O, ciekawa jestem, co dorwałaś! Może jakiś stosik? ;>

    Iza - ;))

    Edith - dziękuję ślicznie! :*
    Czytam czytam, mam jeszcze "Powrót nauczyciela tańca" ;)
    Oj z czasem w tygodniu jest faktycznie kiepsko. Dzień krótki, szybko robi się ciemno - szybciej chce się spać..:/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu nie chcesz wrzucać stosików bibliotekowych? Każda książka jest dobra do pochwalenia się, nawet jeśli nie własna, a do tego np. ja lubię oglądać stosiki ;)

    Powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja żałuję, że mam coraz mniej czasu na czytanie. Coś muszę wybierać - pisanie albo czytanie - ostatnio jednak przeważa czytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracaj do zdrowia. Mnie też grypsko dopadło, ale już czuje się lepiej, choć ta pogoda za oknem nie nastraja optymistycznie.
    Trzymaj się cieplutko ..pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesień w tym roku nie jest łaskawa dla nikogo widze. Można by rzec, a nawet chyba należy, że zrobiła się bezczelna :) Kto tam jeszcze pamięta tę polską, złotą, z morzem tęczowych liści i stosem kasztanów. Całe dzieciństwo wybierałam park na cel spacerów właśnie z uwagi na aleje pełne jesieni. Teraz rzeczywiscie pozostała nam na pocieszenie tylko czekolada. Dla mnie aktualnie z mleczkiem kokosowym - polecam :))
    I jest mi niezmiernie miło i głupio, że tyle miłych słów padło pod moim adresem. Postaram się nie zawieść choć poprzeczke postawiono bardzo wysoko na blogach tematycznych :)
    Zdrówka życzę i dziękuję :)
    Ciepłe z południa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. PO pierwsze powrotu do zdrowia! A po drugie świetne są takie akcje biblioteczne - "książka za złotówkę". Właśnie coś takiego robię u siebie :)
    Serdeczności raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, witaj w klubie. Mam na myśli to, że nie lubimy gadać po próżnicy.
    Ja też nie wstawiam komentarza na każdym blogu, który odwiedzam. Tylko tam, gdzie naprawdę mam coś istotnego do powiedzenia, jak choćby dziś u Engi, bo chciałam sprawdzić, jak to będzie z komórki;) No i działa.
    Trochę Ci zazdroszczę tego czasu spędzanego samotnie: tylko Ty, książka i komputer i nic nie musieć... Już nie pamiętam, kiedy ostatnio tak miałam. Eh, to se ne wrati.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też zazdroszczę...
    I życzę cudownego jesiennego czytania - Mankella lubię bardzo, polecam wszystkie części z Wallanderem.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam "Rzeźnię numer pięć" i w ogóle do mnie nie trafiła. Zapalenie ucha, kiepsko. Wracaj do zdrowia szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Rzeźnię..." czytałam sześć lat temu i pamiętam, że styl Vonnegguta bardzo mi się spodobał. Był taki... dziwny :)

    Współczuję choróbska i mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz.

    Też lubię deszcz, ale ze względu na dzieciątko zaczęłam doceniać słońce :P

    Kurczę, w mojej bibliotece za złotówkę to jedynie Kraszewskich, Sienkiewiczów i innych nudziarzy można było kupić :(
    Dicka i Carda też brałabym "w ciemno". Zwłaszcza za złotówkę :) A tak - pozostaje mi wypożyczanie, co też wczoraj zrobiłam i wróciłam do domu z "Mówcą umarłych" :)

    Pozdrawiam i jeszcze raz życzę zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapalenie ucha to paskudna sprawa. Współczuje, choć widzę, że żelki i czekolada poprawiają humor :)
    Jesień pięęękna i proszę mi tu deszczu nie wywoływać ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję wszystkim! Obym szybko powróciła do zdrowia, jak mówicie. :)

    Mag - o tak, żelki i czekolada są dobre na wszystko:)

    Silaqui - tak, styl Vonneguta jest jedyny w swoim rodzaju. Czytałam ostatnio "Śniadanie mistrzów", gdzie poświęciłam dużo miejsca właśnie tej sprawie, która jak dla mnie jest atutem.
    Haha! :D Szkoda, szkoda, chociaż u mnie też większość miejsca zajmują właśnie ci nudziarze. Wiesz, właśnie nabrałam ochoty na spacer do biblioteki. Całe szczęście dzisiaj jest czynna do 19, zdążę sobie pooglądać :)

    Mani - to może warto spróbować z inną powieścią tego pisarza?:)

    Kalio - ;)) O tak, uwielbiam ten czas. Znając Twoje tempo czytania chyba byś całą biblioteczkę swoją pochłonęła w tydzień, gdybyś miała tak leżeć i nic tylko czytać :)

    The Book - zdecydowanie! Można się nieźle obkupić, a portfel nie straci swojej wagi ;)

    She - obawiam się, że w Białobrzegach nigdzie nie dorwę mleczka kokosowego, ale że uwielbiam ten owoc - poszukam :) Dzięki za wskazówkę:)
    To prawda, teraz bloggerzy wiele od Ciebie wymagają. Ale jestem pewna, że dasz radę! Jakbyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy to pisz śmiało:)

    Martie - a bo biblioteczne nie są moje. Zaraz je oddam, więc nie widzę sensu w umieszczaniu ich zdjęć na blogu. Sama nie wiem, dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hiliko a zajrzyj do biedronki... biedronka jest wszędzie :) A tam tydzień orientalny niedawno się skończył i jeszcze można upolować cenne mleczko. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajrzę, bo całe szczęście Biedronka jest w moim mieście. Dzięki za ,cynk' :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O, też rzucam kupowanie - na rzecz pożyczania. Potfel oddycha z ulgą. :)

    OdpowiedzUsuń