Wydawnictwo: Albatros 2009
Tytuł oryginału: "Life Support"
Język oryginału: angielski
Przekład: Jak Kraśko
Liczba stron: 408
Sięgając po książkę Tess Gerritsen, wypożyczoną z biblioteki w moim mieście, spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego. Dlaczego miałam takie wygórowane oczekiwania? Otóż czytałam kiedyś "Klub Mefista" oraz "Ogród kości" i obie te powieści były rewelacyjne.
Do Springer, bostońskiego szpitala, na ostry dyżur trafia starzec z objawami choroby Alzheimera - splątanie, słaby wzrok, drganie kończyn. O dziwo, badania niczego nie wykazują. Toby Harper, trzydziestoletnia lekarka, zleca wykonanie tomografii komputerowej. W czasie reanimacji innego pacjenta, starszy pan znika. Po jakimś czasie do szpitala zostaje przyjęty mężczyzna z identycznymi objawami. Oboje leczeni byli u doktora Carla Wallenberga. Toby zaczyna przyglądać się sytuacji i odkrywa, że i Harry, i Angus zmarli przez chorobę CJD - chorobę wściekłych krów, bardzo rzadko spotykaną w Ameryce. Kilka innych zgonów, których wyjaśnieniem zajmuje się doktor Harper, wskazuje, iż to nie epidemia, lecz skutek czyjegoś świadomego działania.
No i... nie zawiodłam się. Gerritsen to Gerritsen: dużo medycyny, napięcie, sympatyczni, realistyczni bohaterzy, intryga na poziomie, trochę śmierci i krwi. W kolejnej powieści autorki spotykam się z dwoma wątkami, na pozór nie mającymi ze sobą nic wspólnego.
Lubię bohaterów Tess Gerritsen. Jak wspomniałam, są bardzo osobliwi i nietrudno zapałać do nich sympatią. Oczywiście nie do wszystkich - jednych nam szkoda, współczujemy im, na przykład Toby Harper; u innych od razu wyczuwamy perfidię, myślimy: "tak, coś z nim nie tak" - przykładem niech będzie doktor Wallenberg. I to cenię u pisarki - pozwala czytelnikowi domyślać się, kto jest czarnym charakterem, a rozwiązanie intrygi serwuje dopiero na koniec.
Jeżeli lubisz thrillery, zwłaszcza te medyczne, koniecznie sięgnij po którąś z powieści Tess Gerritsen. Gwarantuję, że się nie zawiedziesz, ale czytać musisz z uwagą. Polecam zacząć znajomość z autorką właśnie od "Infekcji", ewentualnie "Ogrodu kości" - są to odrębne książki od cyklu Jane Rizzoli & Maura Isles (tak, na podstawie tej serii został nakręcony serial, który uwielbiam).
Ostatnio mam ochotę na jakąś książkę Tess Gerritsen. Nie wiem, co jest dobre na początek, bo to kolejna pozytywna recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Tess Gerritsen i kilka z nich już czytałam - niestety "Infekcja" do nich nie należy, ale z przyjemnością to nadrobię:)
OdpowiedzUsuńReaper - chyba wszystko jedno, którą przeczytasz jako pierwszą, takie jest moje zdanie:)
Pozdrawiam serdecznie!
Z chęcią sięgnę po "Infekcję". Myślę, że będzie dobra na zapoznanie się z piórem tej autorki.
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki jak narazie tylko jedną książkę ,,Labirynt kłamstw'', ale bardzo mi się spodobała, więc dlatego również sięgnę po kolejne dzieła Tess.
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś przeczytam, lubię thrillery medyczne :)
OdpowiedzUsuń