czwartek, 2 stycznia 2014

Arto Paasilinna: ,,Wyjący młynarz"

 
 Wydawnictwo: Punkt 2003
  Język oryginału: fiński
  Tytuł oryginału: 'Ulvova myllari'
  Przekład: Bożena Kojro
  Liczba stron: 206


Do małej, fińskiej wsi, gdzie każdy każdego zna, przyjeżdża mężczyzna i kupuje podniszczony, stary młyn z zamiarem odnowienia go. Ludzie są zachwyceni - wreszcie w miejscowości będzie tani dostawca mąki. Przymykają nawet oko na plotki, które przywędrowały wraz z Gunnanerem Huttunenem aż z dalekiej Północy. Nic nie jest jednak tak proste, jak się zapowiadało - młynarz zaczyna przerażać mieszkańców swoją bujną wyobraźnią, niecodziennym zachowaniem i szczerością, o jaką trudno u innych. Rozpoczyna się konflikt między tymi, którzy uchodzą za normalnych, a innym. 
Arto Paasilinna przedstawił nam historię osoby, wokół której wieczorami zbierają się dzieci, aby oglądać, jak naśladuje różne zwierzęta. Osoby, która polubiła dbanie o swój ogródek dzięki instruktorce kółka ogrodniczego. Osoby potężnie zbudowanej i silnej, a jednocześnie wrażliwej, uczuciowej i z wielkim sercem. 
Wyjący młynarz to piękna, choć smutna opowieść o nietolerancji, o zderzeniu przeciętności z oryginalnością i innością. To historia wzruszającej miłości, która udowadnia, że nie zawsze trzeba się podporządkowywać. W tym satyrycznym obrazie fińskiej wsi możemy dostrzec bardzo często spotykane reakcje ludzi na odmienność. Do bólu prawdziwe. 
Gunnan Huttunen to postać, której czytelnik nie jest w stanie nie polubić - duży jak niedźwiedź, ale szczery, odważny, emocjonalny i wrażliwy. Mnie robiło się przykro, kiedy czytałam o tym, jak traktowali go ludzie. Gunnan budzi współczucie. 
Arto Paasilinna napisał swą powieść w charakterystycznym dla krajów skandynawskich stylu - z dystansem, chłodno, obiektywnie, surowo i prosto. To lubię w literaturze północnoeuropejskiej - wśród wysypu książek amerykańskich oraz rodem z Ameryki, Skandynawia stanowi swojego rodzaju odskocznię. 
Wyjący młynarz bardzo mi się podobał, ale lektura szła mi opornie. Nie wiem dlaczego, ale strony mijały bardzo powoli, miałam wrażenie, że czytałam dwa razy wolniej niż inne książki (chociaż czas pozostał niezmienny). 
Opisywaną książkę warto poznać - wzbudza empatię i pokazuje, jak łatwo jest o nietolerancję, którą bardzo niewiele dzieli od zwykłej głupoty. 

1 komentarz:

  1. Czytałam jakiś czas temu i bardzo pozytywnie wspominam :) Autor posługuje się pełnym humoru językiem, a przy tym porusza ważny temat, jakim jest tolerancja, wyśmiewa przy okazji ludzką głupotę i ciasnotę umysłową. Czytając książkę tak naprawdę chwilami wydawało mi się, że to cały świat otaczający młynarza zwariował, a nie on sam :)

    OdpowiedzUsuń