niedziela, 10 listopada 2013

Lena Oskarsson: ,,Czarne tango"


 Wydawnictwo: Czarna Owca 2013
 Język oryginału: szwedzki
 Tytuł oryginału: 'Svart tango'
 Przekład: Zygfryd Radzki
 Liczba stron: 328

Lena Oskarsson debiutowała powieścią wydaną w Polsce również przez wydawnictwo Czarna Owca - chodzi o ,,Plac dla dziewczynek". Jeszcze nie czytałam tej książki, natomiast, po rozpoczęciu lektury ,,Czarnego tanga", podreptałam do biblioteki właśnie po debiut autorki. Teraz mam dylemat, czy poświęcać mu czas, czy jednak nie... 
Jezioro Skiresjon, noc świętojańska. Rok wcześniej w tej małej miejscowości miało miejsce okrutne zabójstwo. Dziś grupa ludzi, w wielu przypadkach sobie obca, urządza maraton pod hasłem ,,Czarne tango". Podobno z nieznajomymi tańczy się najlepiej. Wśród uczestników znajdują się nie tylko mieszkańcy  miasteczka, ale także, poinformowana drogą wirtualną, znana blogerka Anne-Marie wraz z mężem i pięcioletnią córeczką. Ma nadzieję, iż ten wieczór ożywi jej małżeństwo i poprawi relację z rodziną. Dzieje się wprost przeciwnie - następnego ranka ich córkę znaleziono wrzuconą w mrowisko. Umarłą. 
Marianne Fogler, która nad jezioro Skiresjon przyjeżdża już drugiego lata, psycholożka, zaczyna prowadzić własne, amatorskie śledztwo. 
,,Czarne tango" nazwałabym raczej powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym, ponieważ więcej tu opisów życia głównej bohaterki, Marianne, oraz innych postaci, niż samego śledztwa oraz zbrodni. Psycholożka, Fogler, docieka szczegółów zbrodni na własną rękę i robi to zadziwiająco dobrze jak na amatorkę. Już to mi się nie spodobało. 
W powieści autorka umieściła kilka na początku nic nieznaczących retrospekcji. Pojawiają się rzadko, ale wskazują czytelnikowi trop. 
Jeżeli chodzi o moje wrażenia z lektury, to nie są one pozytywne. Mnie się nie podoba to, że raz bohater uprawia seks w noc świętojańską, a, zanim czytelnik się spostrzeże, już jest w szóstym miesiącu ciąży. Gdzie i kiedy zleciały te miesiące? Skoro już mowa o seksie, to Lena Oskarsson umieściła w ,,Czarnym tangu" mnóstwo scen erotycznych, które moim zdaniem nie były potrzebne. 
Główna bohaterka, Marianne Fogler, bardzo mnie irytowała. Była po prostu głupia, naiwna i nieodpowiedzialna. Skoro ma przeczucie, że dzieje się coś niepokojącego, to dlaczego nie wróci do Sztokholmu, gdzie jest dużo bezpieczniej dla przyszłej matki? Ponadto to dochodzenie na własną rękę, czego w kryminałach nie za bardzo lubię. Właściwie to po co dochodzić? Czy nie od tego jest policja? 
Książka momentami wprawiała mnie w obrzydzenie, jednakże nie uważam tego za minus. Dziecko w mrowisku. Łydka z tatuażem przedstawiającym 'cipki'. Zaćpana, śmierdząca alkoholem prostytutka. Paradoksalnie, to nie sceny opisujące, dajmy na to, ćwiartowanie zwłok, degustowały mnie najbardziej, ale właśnie wyobrażenie takiego tatuażu. 
Mimo kilku wad i całej sterty moich zażaleń muszę przyznać, iż ,,Czarne tango" ma jeden mocny plus - książkę czyta się błyskawicznie, pomaga oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości. Napisana jest sprawnie, lekko i bez wielu zgrzytów. 
Uważam, że jest wiele lepszych powieści detektywistycznych od tej opisywanej. ,,Czarne tango" przypominało mi odrobinę ,,Księżniczkę z lodu" Lackberg, właśnie dzięki wielu opisom codziennego życia bohaterki. Jeżeli ktoś lubi tego typu utwory, polecam. Ja muszę się jeszcze zastanowić, czy nie szkoda mi czasu na, ponoć jeszcze słabszą, pozycję autorki - ,,Plac dla dziewczynek". 

3 komentarze:

  1. Ojej, to widzę, że i w "Czarnym tangu" Oskarsson nie przestaje szokować erotyzmem i seksem... W "Placu dla dziewczynek" właśnie to głównie zepsuło mi jego lekturę - obleśni bohaterowie, zboczone myśli... brrr! Ponadto zakończenie nijakie, pozostały po nim pytania bez odpowiedzi... ehh, no raczej bym Ci nie poleciła poprzedniej części. A ja chyba odpuszczę sobie "Czarne tango"...

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, i to napisała kobieta? ;-) Ciekawe skąd u niej te ciągoty do takich opisów :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie dla mnie. kryminały lubię, ale takie opisy niekoniecznie :)

    OdpowiedzUsuń