czwartek, 21 listopada 2013

,,Wyścig", reż. Ron Howard


  Premiera: 8 listopada 2013 (Polska)
  Produkcja: USA, Wielka Brytania, Niemcy
  Reżyseria: Ron Howard
  Scenariusz: Peter Morgan


Starcie dwóch przeciwności, niczym ogień i woda. Determinacja, niezależność, adrenalina, szybkość. Hałas odpalanego silnika. Ogromna siła wiatru, tym większa, im większa prędkość. Moment ekscytacji, gdy w tylnych lusterkach widać swoich przeciwników. I niewyobrażalne pragnienie zwycięstwa. 
Nikki Lauda i James Hunt to dwie zupełnie inne osobowości. Nikki, spokojny, opanowany, pracowity, zawsze pewien swojej nieomylności. James - playboy, który nie ma nic do stracenia, luzak, zawsze wymiotujący przed wyścigiem. Dzieli ich wszystko. Łączy tylko jedno -  pragnienie zwycięstwa. 
Nawet stosunek do żony jest absolutnie odmienny u obu charakterów - Nikki kocha i szanuje drugą połówkę, James swoją poniewiera i ignoruje. 
Tych dwóch bohaterów słynie z niekończącej się rywalizacji o tytuł mistrza świata w Formule 1. Jest rok 1976, Lauda broni tytułu - czy mu się uda? To się okaże po wyścigu w Japonii, wówczas niebezpiecznie deszczowej. 
Ron Howard, jako reżyser, oraz Peter Morgan w roli scenarzysty, doskonale się spisali. Jeżeli chodzi o jego techniczną stronę, to uważam, iż należą się owacje na stojąco. Aktorzy zostali dobrze dobrani, sceny wyścigów są rewelacyjnie zmontowane, dobre ujęcia, realizm. Natomiast kwestia przekazu i psychologii filmu wywołała u mnie lekką dezorientację. Otóż spodziewałam się utworu typowo sportowego - pędzące bolidy, okrzyki dziennikarzy i kibiców. Wszystko to otrzymałam, a ponadto autorzy zaserwowali inną jazdę - jazdę na emocjach. 
Ekranizacja ma pod tym względem wiele walorów. Pozwala nam wraz z bohaterami przeżywać różne przygody, daje chociaż maleńką namiastkę tego, jakie to uczucie jechać bolidem z 500 końmi mechanicznymi. Wyścig to, wydawałoby się niekończąca, droga upadków i wzlotów, opowieść o priorytetach, o poświęceniu, odwadze, rywalizacji. Film daje do myślenia, wzrusza, rozbawia, szokuje. Mnie bardzo często przechodziły dreszcze w niektórych momentach. I mimo iż początkowo nie byłam zainteresowana tym dziełem filmowym, to w kluczowych  scenach nie mogłam się oderwać. 
Wyścig ma niewątpliwą zaletę - bardzo wartką akcję. Ciągłe jej zwroty sprawiają, że oglądający jeszcze bardziej się ekscytuje. Tutaj nie można się nudzić! Czas i wydarzenia pędzą niemalże tak szybko, jak bolidy na torach wyścigowych. 


Uważam, że warto wydać kilkanaście złotych na obejrzenie tego filmu. Według mnie spełnia on wszystkie wymagania dobrej ekranizacji - jest pełen zwrotów akcji, nie nudzi, wciąga, wzrusza, zadziwia. Oczywiście można poczekać, aż stanie się on dostępny w internecie, ale gwarantuję - to nie to samo, co w kinie. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz