środa, 7 grudnia 2011

Frances Reilly: ,,Diabelskie nasienie"



  Wydawnictwo: PWN 2011
  Język oryginału: angielski 
  Tytuł oryginału: ,,Suffer the Little Children"
  Przekład: Zofia Kunert
  Liczba stron: 284
  

Jestem w szoku. Ta recenzja nie będzie profesjonalna, broń Boże. Piszę pod wpływem emocji i chociaż wiem, że to duży błąd, jestem pewna, że inaczej nie mogłabym zrecenzować tej książki. I tyle. 
Frances Reilly to kobieta, którą pragnę poznać. Być może mi się uda, wątpię. To osoba niezwykle odważna, silna. Osoba, która przeszła w swoim życiu naprawdę wiele. Osoba, która jako dwuletnie dziecko została porzucona przez matkę i oddana pod opiekę do Ubogich Sióstr Nazaretańskich. Wówczas jedynymi bliskimi ludźmi, których miała - ba! których znała! - były jej dwie siostry - sześcioletnia Loretta i kilkumiesięczna Sinead. 
Zakonnice, które sprawowały opiekę nad dziewczynką, nawet nie próbowały stworzyć pozorów przed Frances i innymi wychowankami Domu Ubogich Sióstr Nazaretańskich. Nie rozmawiały z nimi. Nie uśmiechały się. Nie starały się nawet w minimalnym stopniu zastąpić im rodziny. Nie chciały nawiązać żadnej więzi ze swoimi podopiecznymi.
No, chyba że bierzemy pod uwagę więź między pięścią a twarzą. Zakonnice biły Frances i resztę. Powodami były naprawdę śmieszne sprawy, typu niedokładne umycie podłogi czy niewłaściwy sposób patrzenia się. Bywało i tak, że młode osoby obrywały za nazwisko. Reilly brzmi przecież iście diabelsko. 
Zakonnice opiekujące się Frances i jej rodzeństwem nie wierzyły w Boga. Nie tak naprawdę. Bo jak można jest nazywać siebie katolikiem i znęcać się zarówno psychicznie, jak i fizycznie na małych, bezbronnych i niewinnych dzieciach? Jak można używać środka dezynfekującego do mycia delikatnych ciał? Jak można bić, upokarzać, gwałcić, obrażać? To przede wszystkim banda hipokrytek, do których od pierwszej strony zapałałam żywą nienawiścią. 

Książki oparte na faktach, wszelkiego rodzaju dokumentalne, w pewnym stopniu kojarzyły mi się z nudą, statystykami, suchymi informacjami. ,,Diabelskie nasienie" porwało mnie tak, jakbym czytała powieść - jest to utwór przedstawiający w szczegółach dzieciństwo autorki, pani Reilly. Pisanego na faktach, nie można go nazwać powieścią. A jednak czyta się go z zapartym tchem, szeroko otwartymi oczami i opuszczoną szczęką. To nie jest tak, że nie próbowałam jej z powrotem zamknąć. Po prostu się nie dało. 
Dlaczego? Ponieważ jest to książka cholernie przerażająca, gdziekolwiek by nie spojrzeć. Szokująca. Straszna. Okropna. 
Co nie znaczy, że mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie, to właśnie te czynniki wpływają na moją ocenę, a także to, że Frances Reilly mnie ruszyła, co autorom wychodzi naprawdę rzadko - w moim przypadku. 
Autorka tego dzieła ma niewątpliwie dar do pisania. Każda strona aż tętni od emocji; im bliżej jesteśmy końca, tym bardziej współczujemy. Ponadto w tych niewielu momentach, gdy nie czytałam, myślami cały czas byłam przy Frances. Czułam się tak, jakbym była w jej skórze. Niemalże sama odczuwałam ten ból, który sprawiły zakonnice. Zaraz pójdę sprawdzić, czy na plecach nie mam żadnych śladów. Poważnie!
I może jestem naiwna, może dałam się ,,złapać", ale tak, wierzę autorce. Niech sobie inni mówią, co chcą, że nie ma dowodów, że jest przesyt i historia przedstawiona oczami dziecka. Ja wierzę. I to mi wystarczy. Nie zamierzam do białego świtu przeczesywać Internetu, szukać czegoś, co pomogłoby mi stwierdzić, iż opowieść jest nieprawdziwa. Bo po co? 

14 komentarzy:

  1. Emocje udzieliły się i mnie po Twoich słowach. Nie wiem tylko, czy to dobry pomysł się za nie łapać. Kurcze. No to dylemat.

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu to trzeba będzie przeczytać ... skoro mówisz, że tak bardzo działa na emocje ... normalnie raczej bym nie przeczytała ... ale jak polecasz :D podobała ci się więc przeczytam... zaintrygowałaś mnie tą recenzją :D :D idealny prezent na gwiazdkę ... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To jakaś makabra! Swoją drogą czytałam coś podobnego - "Wstrząsające wyznania Kathy O'Beirne" i zgadzam się: nie da się okiełznać emocji w przypadku takich lektur!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię takie emocjonujące historie, a jeśli są prawdziwe, tym bardziej się je mocniej odczuwa. Inna twarz zakonnic, chętnie ją poznam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie historie, oparte na faktach. Chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowita książka! Skończyłam czytać ją dziś rano i cały czas jestem pod wrażeniem. Fakt, przedstawiona historia jest okropna i nigdy nie powinna mieć miejsca, ale główna bohaterka nie chce mi wyjść z głowy! Dzielna, silna kobieta, która przeszła piekło. Ta jej zawziętość, żeby uciec, determinacja, by się uwolnić... brak mi słów!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle co przeczytałam recenzję Skarletki, czytam Twoją i widzę, że "wrażenia" z lektury macie podobne. Przeczytam ją z pewnością.

    I jeszcze parę słów do Twojego ostatniego akapitu. Bo widzisz, kilka dni temu czytałam dobrą książkę, "Trzy filiżanki herbaty" o człowieku, który budował pakistańskim dzieciom szkoły. Po jej skończeniu, pełna podziwu, posiłkowałam się google, szukając zdjęć do recenzji. I chcąc nie chcąc natrafiłam na artykuł, który zaprzecza słowom książki, może nie wszystkim, ale jednak. I chociaż nie w tym celu przetrząsałam czeluści internetu, czuję się trochę oszukana. I szczerze, wolałabym nie przeczytać artykułu i ślepo wierzyć w bezgraniczną ludzką dobroć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dawna chcę przeczytać "Diabelskie nasienie". Okładka, która przyciąga wzrok i intrygująca zawartość. Kolejna obowiązkowa dla mnie pozycja!

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi to podobnie do "Sióstr Magdalenek" filmu o bardzo podobnej tematyce i również opartego na faktach. Polecam.
    A po książkę na pewno sięgnę, jeśli będę miała okazję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiecie jak to jest w internecie można znaleźć wszystko tak samo jak i w książkach ;) Ja uważam, ze wierzyć należy tylko własnemu sercu - a co do opieki sióstr - to nawet obecnie mieliśmy przecież reportaż na temat tego jak zakonnice zajmują sie upośledzonymi dziećmi... słabo :/:/

    OdpowiedzUsuń
  11. Są książki, które walą w łeb obuchem i ściskają za serce. Lektury oparte na faktach mają skumulowane emocje, nie da się ich odbierać na rozum. Jestem zaintrygowana prezentowana przez Ciebie książką i na pewno ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. A wiesz, ja mam zawsze ten problem, że nie mogę się zdecydować czy pisać "profesjonalnie", czy "od siebie"; myślę, że takie emocjonalne podejście jest chyba lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście, że powinny skłaniać do refleksji i że nie powinno się przechodzić obok nich obojętnie, ale chyba nie tylko ja staje się już troszkę nieczuła. Za dużo się dzieje, o zbyt wielu 'rewelacjach' słyszy się każdego dnia. Powoli jesteśmy przyzwyczajani do wszelkiego rodzaju nadużyć, kłamstw, przemocy. Już chyba nic nie jest w stanie nas zaskoczyć .

    OdpowiedzUsuń