Wydawnictwo : WAB 2010
Tytuł oryginału : "La veuve Couderc"
Język oryginału : francuski
Przekład : Hanna Igalson - Tygielska
Liczba stron : 167
Ocena wciągnięcia : 5
Ocena ogólna : 5,5
Georges Simenon to belgijski pisarz tworzący swe dzieła w języku francuskim. Znany jest przede wszystkim z kryminalnego cyklu o komisarzu Maigrecie - siedemdziesiąt pięć powieści i dwadzieścia osiem opowiadań. "Wdowa Couderc" to jedna z jego niewielu książek psychologicznych, spotkana z ogólnym zachwytem i porównywaniem do "Obcego" Alberta Camusa. "Wdowa Couderc" doczekała się adaptacji.
Tytułowa wdowa Couderc to kobieta już niemłoda, energiczna, pracowita, złośliwa, mściwa, uparta jak osioł i budząca respekt. Zrobi wszystko, byle tylko jej znienawidzona rodzina nie odebrała jej domu. Przeszła w swoim życiu niemało, miłością darzy syna, który po wyjściu z więzienia na różne sposoby próbuje wyłudzić od matki pieniądze.
Jean Passerat - Monnoyeur, mężczyzna pociągający, tajemniczy, skryty, nieprzewidywalny, małomówny, dopiero co wyszedł z więzienia. Nie wie, dokąd iść, nie wie po co, nie wie dla kogo. Wszędzie, byle nie do bogatej i wpływowej rodziny, o której chce zapomnieć, której nie chce znać.
Do spotkania obojga dochodzi przypadkiem - Jean pomaga starszej kobiecie nieść inkubator. Trafia do jej domu, staje się jej parobkiem. Żyjąc na utrzymaniu wdowy, wkrótce zostaje jej kochankiem. Nie ona jednak mu w głowie - Felicie, młodziutka mama, znienawidzona rodzina wdowy Couderc, wpada mu w oko. Nic zresztą dziwnego, rude włosy i dziecko na rękach nastolatki przyciągają wzrok. Jak to się skończy?
"Wdowa Couderc" Simenona i "Obcy" Camusa zostały wydane w tym samym roku - w 1942. W przedmowie, Paul Theroux, krytyk i literat, dokładniej zagłębia nas w sprawę dwóch powieści psychologicznych o bardzo podobnej treści. Podczas gdy utwór Camusa zyskał sławę, uznanie i wysoką pozycję w literackim firmamencie, wciąż omawiany i zachwalany, "Wdowa Couderc" Simenona została określona mianem przeciętnego czytadła, podobnie zresztą jak inne jego książki. Niestety nie czytałam "Obcego" i nie jestem w stanie porównać obu tych powieści, zamierzam zrobić to jednak w przyszłości.
Ta książka, chociaż krótka, jest bardzo treściwa. Nie dziwię się grubości - w końcu Georges Simenon został okrzyknięty mistrzem lakonicznego stylu, a rzadko zdarzało mu się napisać coś mającego więcej niż dwieście stron. Autor nie opowiada o przeszłości swoich bohaterów, nie zagłębia się w ich charakter, osobowość - co nie oznacza, iż traktuje postacie powierzchownie i nie wspomina o nich słowem, o nie, nie. Simenon robi coś, co według mnie nie jest łatwą sztuką - pozwala czytelnikowi na własne refleksje na temat bohaterów, na własne ułożenie drobnych faktów w całość. Do ostatniej strony nie wiemy, co tak naprawdę z tego, co przeczytaliśmy w dialogach, jest prawdą. I chociaż myślimy, że na końcu wyjaśni się wszystko, nic takiego się nie dzieje.
Nie jestem pewna, czy do końca odpowiada mi taki styl - lakoniczny, treściwy, suchy. Uważam jednak, że do takiej powieści pasuje idealnie, pozwala bowiem czytelnikowi na spokojne, luźne rozmyślenia. Osoba czytająca nie jest obarczana masą opisów otoczenia - są one po prostu zbędne. Nie wiem, jak to było u Camusa, ale u Simenona zwięzły język sprawdził się doskonale.
"Wdowa Couderc" przedstawia przygnębiającą, szarą codzienność. Książka jest przesycona realizmem na tyle, że towarzyszące uczucia odczuwamy bardzo wyraźnie. Mimo że autor momentami próbuje rozjaśnić jasnymi promykami ogólnie panującą burość, nieustannie czujemy zasępienie. Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę. Polecam.
Podejrzewam, że książka mogłaby mi się bardzo spodobać. Być może nie posiada zachęcającej okładki, to jednak nie o to w tym wszystkim chodzi ;)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Leną173, że okładka średnio zachęcająca - ale przecież to treść jest najważniejsza.
OdpowiedzUsuńPo opisie treści wydaje mi się, że Wdowa być może ma coś wspólnego z opowiadaniami Żeromskiego. Szczególnie ten realizm i uczucie przygnębienia.
Pozdrawiam
Brzmi jakby odrobinę ponuro, ale i zachęcająco.
OdpowiedzUsuńChyba nie jest to książka dla mnie. Nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńWzbudzenie litości nie było moim zamiarem i mam nadzieję, że w większości przypadków coś takiego nie miało miejsca. Po prostu denerwowało mnie, że ja chodzę, czytam, komentuję, a z drugiej strony jest zero odzewu. No coś w tym momencie było nie tak. Z tego co wyczytałam w komentarzach nie tylko ja czuję się olana przez niektórych.
OdpowiedzUsuńMuszę się zgodzić z poprzedniczkami - okładka nie jest zachęcająca, jednak recenzja tak, więc muszę się rozglądnąć za tą książką. I ja również dodaję do zakładek, a raczej w moim przypadku, do "ulubionych blogów". Ja też tu wcześniej nie byłam, a szkoda :(
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka nie jest ciekawa, mnie jednak urzekła kompozycja kolorów :) Zwłaszcza ten niebieski, piękny jest (ale to z drugiej strony okładki)
OdpowiedzUsuńLena - no nie o to chodzi, nie o to :)
NiePoczesana - nie czytałam Żeromskiego, nie wypowiem się więc na ten temat.
Klaudia - w porządku, wierzę ;) Ale jakie zero odzewu? Przecież wspominałaś o siedmiu komentarzach. To też dużo.
Sylissima - wszystko da się nadrobić :))
Książka jak najbardziej w moim stylu . Raczej po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Raczej nie dla mnie. Nie do końca przepadam za powieściami psychologicznymi
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy to dla mnie, ale moze jak znajdę w bibliotece to przeczytam
OdpowiedzUsuńPS dodaję do obserwowanych
Brzmi ciekawie, chociaż książki psychologiczne nie należą do moich ulubionych. Mimo to, możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za miły komentarz pozostawiony u mnie :)
Sama pewnie nie sięgnęłabym po tę pozycję, ale skoro tak zachęcasz... :)
OdpowiedzUsuńRównież dodaję do zakładek:))
Miranda Korner - zachęcam, zachęcam :)
OdpowiedzUsuńDeline - to taka psychologiczno - obyczajowa powieść :) Również pozdrawiam i proszę bardzo.
Zaczytana - obyś znalazła w bibliotece ;)
PS. - dziękuję, miło mi.
Dominika Anna - rozumiem.
Innamorato - właśnie do Ciebie zaglądam ;)