Chociaż to trochę dziwne, bo nie pisałam długo ;) Niestety, tydzień rozpoczął się marnie, ale przynajmniej normalna pogoda się zrobiła (przynajmniej nie chce się z domu wychodzić).
Gwoli ścisłości: trwam nadal w moim postanowieniu o zawieszeniu współpracy z wydawnictwami. Zostało mi niewiele stron książki "Zapomniałam, że cię kocham" Zevin, wkrótce recenzja. Na początek zdradzę tylko, iż powieść jest rewelacyjna i bardzo mnie wciągnęła.
Od poniedziałku nieustannie jestem senna, zmęczona i nic mi się nie chce. Nie wiem, co się dzieje. Wypożyczyłam trochę książek z dwóch bibliotek - z jednej dwa Cobeny, z drugiej pierwszy tom o Wiedźminie, bo w końcu trzeba się z tym zapoznać, 1 tom "Zwiadowców", "Gryź, mała, gryź" i kilka innych. Podsumowując, mam co czytać.
Poza tym dużo nauki, mało czasu, zero chęci na cokolwiek. No, poza spaniem.
Podziwiam:) I trzymam kciuki! Może kiedy pogoda się poprawi nabierzesz ochoty na jakieś działanie; póki co ja również jestem zdechła i do niczego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne recenzje:)
Witaj, może dopadła cię jesienna aura, tak jak i mnie, czyli na nic nie mam ochoty, tylko na spanie. Wierzę jednak, że ta sytuacja ulegnie zmianie i tobie również tego życzę.
OdpowiedzUsuńOstatnio sama cierpię na syndrom misia w zimie - nic tylko spać. Tylko świadomość ogłupiających właściwości takiego stanu, motywuje mnie do jakiejś aktywności.
OdpowiedzUsuńSama muszę zapoznać się z Sapkowskim, a ciekawi mnie jak odbierzesz "Ruiny Gorlanu".
Ale będzie lepiej ;) tego trzeba się trzymać :)
OdpowiedzUsuńJako stworzenie zdecydowanie jesienno-zimowe przesyłam trochę pozytywnej energii - ja właśnie odżywam po lecie ;)
OdpowiedzUsuń