Wydawnictwo: Galeria Książki 2007
Język oryginału: angielski
Tytuł oryginału: 'The Magician's Guild'
Przekład: Agnieszka Fulińska
Liczba stron: 520
1 tom Trylogii Czarnego Maga
Gdy myślimy o literaturze fantasy, zazwyczaj pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to Harry Potter albo Władcy pierścieni. Tymczasem jest jeszcze cała lista przynajmniej przyzwoitych utworów, na które miłośnicy tego odłamu fantastyki powinni zwrócić uwagę. Kiedy usłyszałam, że Trylogia Czarnego Maga, która wyszła spod pióra Trudi Canavan, jeszcze kilka lat temu znanej niemalże wyłącznie w rodzimej Australii, poczułam chęć sprawdzenia, czy rzeczywiście warto zapoznać się z dziełami tej pani.
Autorka wspomniała na swoim blogu, skąd przyszedł jej pomysł na tę książkę - otóż inspiracją do napisania pierwszego rozdziału Gildii Magów była Olimpiada w Barcelonie, gdzie władze miasta rozesłały po nim ciężarówki, które miały wywozić bezdomnych. Miało to na celu ''oczyszczenie" Barcelony i nadanie jej lepszego wyglądu. Ten samej nocy Trudi miała sen, w którym to ona znajduje się w tłumie ludzi do usunięcia przez... magów.
Akcja książki dzieje się w Imardinie, stolicy Kyralii. To tutaj znajduje się tytułowa Gildia Magów. Od wielu lat urządzane są tu tzw. Czystki, to znaczy oczyszczanie miasta z włóczęgów i żebraków. Podczas kolejnej z nich Sonea, mieszkanka slumsów, wraz z przyjaciółmi, sabotuje magów uczestniczących w wydarzeniu - rzuca w nich kamieniami, wściekła za to, jak traktują jej rodzinę i bliskich. O dziwo, kamień przenika przez magiczną tarczę ochronną i, w przeciwieństwie do innych, uderza jednego z magów. Taka sytuacja dzieje się po raz pierwszy i wprowadza konsternację zarówno u jednej strony (slumsy), jak i u drugiej (Gildia Magów). Wiadomo jedno: osoba obdarzona zdolnościami magicznymi nie może przebywać poza terenem Gildii.
Gildia Magów to typowa powieść fantasy. Znajdziemy w niej magię, przygodę, baśniowo wykreowany świat, czyli wszystko, czego można oczekiwać od tego typu książek. Mamy tu narrację personalną (czy też: trzecioosobową), a dwa wątki toczą się równolegle, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, co się dzieje u obu stron utworu - Canavan na zmianę serwuje nam przebywanie wśród slumsów i ucieczkę przed magami, gdzie główną bohaterką jest Sonea, oraz pobyt w Gildii Magów, skąd możemy dowiedzieć się o najaktualniejszych planach i postępach w poszukiwaniach. Myślę, że to dobry zabieg, bowiem czytelnik wie, jak przedstawiane w książce sytuacje odbierają przeciwni sobie bohaterowie.
Ogólnie rzecz biorąc, książka jest prosta jak konstrukcja cepa - do bólu przewidywalna, napisana niezbyt wyrafinowanym językiem (z czego szczególnie irytowała mnie kursywa, w której autorka widocznie bardzo się lubuje, a przecież czytelnik ma IQ na poziomie mchu i nie potrafi wyłapać w tekście ironii). Akcja płynie leniwie niczym niedzielne popołudnie - w zasadzie nie wiadomo po co, bo ucieczka głównej bohaterki opisana jest przez połowę powieści, a bez problemu mogłaby liczyć sobie połowę mniej i ani wartość merytoryczna, ani fabularna by na tym w żaden sposób nie ucierpiała.
Książce brakuje pazura. Nie znajdziemy tu brutalności, tryskającej krwi, zwłok czy siekanki. Właściwie to trup był jeden, a sprawcy przez całą powieść byli nękani wyrzutami sumienia. Miłośnicy sprośnych żartów i wulgaryzmów w tekście przeliczą się, bo całość została pieczołowicie wybielona. Ponadto w Gildii Magów bohaterowie są stanowczo czarno-biali i nawet niezbyt uważny czytelnik z palcem w nosie będzie potrafił stwierdzić, kto jest dobry, a kto zły. Wydaje mi się, iż z tych względów utwór będzie lepiej odbierany przez młodszych czytelników, niż przez tych starszych, którzy zazwyczaj oczekują od lektury czegoś więcej, niż baśniowej opowieści z obowiązkowym happy endem.
Na szczęście Gildia Magów ma również swoje plusy - jednym nich jest to, że książkę czyta się bardzo szybko, lekko i przyjemnie. Postacie wykreowane przez Trudi Canavan wywołują uśmiech na twarzy, a fabuła wciąga. Poza tym autorka zręcznie opisała wszystkie trzy grupy mieszkańców Imardinu - złodziei, magów i bylców, czyli slumsów. W opisaniu świata przedstawionego Canavan sprawdziła się dobrze.
Warto wspomnieć o mapkach i słowniczku umieszczonych w książce. Pomagają czytelnikowi wyobrazić sobie, jak wygląda Gildia Magów, Kyralia i Imardin.
Gdybym miała opisać Gildię Magów jednym słowem, użyłabym przymiotnika - sympatyczna. Bo taka jest ta książka - niewymagająca myślenia, lekka, przyjemna i wciągająca. Idealna na zimowy wieczór pod kocem, w towarzystwie domowego pupila i kubka gorącej czekolady. Ja z chęcią przeczytam kolejne tomy.
Dokładnie, jak napisałaś w podsumowaniu - tak samo bym opisała tę książkę. Może nie chwyta ona za serce, nie wywołuje nie wiadomo jakich emocji, ale jednak chce się sięgnąć po kolejną część i poznać dalsze losy Sonii. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do odwiedzenia mojego bloga: swiat-w-dloniach.blogspot.com
No widzisz ;)
UsuńProszę uwierzyć - jeśli będę zainteresowana blogiem, po prostu wejdę w Twój profil. Może i jestem głupia, ale nie aż tak, żeby tego nie wiedzieć, więc byłabym niezmiernie wdzięczna, gdybyś przestała spamować ;))
A zresztą - jakiej, do choroby, Sonii? Ja się z żadną Sonią w książce nie spotkałam ;)
UsuńHmm, jak tak czytałam Twoją recenzję to biłam się z myślami - sięgnąć po to czy nie... Ale ostatnie zdania mnie przekonały - sympatyczna, lekka lektura też się czasem przyda :)
OdpowiedzUsuńJa jednak mimo wszystko chcę sięgnąć o Gildię Magów i samej się przekonać, czy rzeczywiście dalsze części są warte uwagi. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I słusznie - najlepiej wyrobić sobie własne zdanie :)
UsuńA mnie się ta książka bardzo podobała, i nawet nie przeszkadzało mi, że pościg trwał tak długo. W najbliższym czasie sięgnę po kolejne tomy trylogii, bo bardzo mnie ciekawi, w jaki sposób Sonea zostanie Wielkim Mistrzem :)
OdpowiedzUsuńOj, muszę przyznać, że ja też, aż niecierpliwię się, kiedy mi przyjdą kolejne tomy :)
UsuńPodobała mi się książka. Ogólnie lubię prozę Canavan, aczkolwiek nie czytałam drugiego i kolejnych tomów, ani nie skończyłam Ery Pięciorga. Cieszę się, że piszesz o niej tak długo po premierze, bo przypominasz o niezłych powieściach. Ja czuję się zachęcona do powrotu do Canavan.
OdpowiedzUsuńDziękuję!!
Ależ nie ma sprawy :) Cieszę się, że mogłam przypomnieć co nieco :)
UsuńMi książka bardzo się podobała, chociaż rzeczywiście autorka nie wzniosła się na wyżyny pisarstwa :) Kolejne tomy są równie ciekawe i wciągające :D
OdpowiedzUsuńWszystkie książki pani Canavan są takie, jak napisałaś - przewidywalne, sztampowe, bohaterowie nie zachwycają. Przeciętność, i tyle. Dlatego nie mam pojęcia, dlaczego przeczytałam wszystkie pozycje tej autorki dostępne na polskim rynku ;D
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że okrutnie wciągają i szybko się czyta ;> Ja, o zgrozo, nie mogę się doczekać mojej przesyłki, w której mi kolejne tomy przyjdą :D
UsuńChyba coś w tym jest ;-) Wszystkie jej książki "łyknęłam" z prawdziwym zaciekawieniem. Gdy już byłym po lekturze dochodziłam do wniosku, że to takie średnie i oklepane pozycje, a potem mimo wszytko sięgałam po kolejne ;D Trzeba przyznać pani Canavan, że potrafi pisać tak, że mimo tych wszystkich wad i niedociągnięć, jej książki mają to "coś" ;-)
UsuńAno widzisz, a mi już paczka przyszła i też co chwila spoglądam przychylnie na półkę, na której leżą jej książki ;) Co z tego, że średnie i oklepane - czasem należy nam się przyjemność, a czytanie o historii Sonei z pewnością do nich należy :>
UsuńTak, ja jestem ciekawa jeszcze "Kapłanki w bieli" :)
Powiem Ci, że mi Era Pięciorga bardziej podobała się niż Trylogia Czarnego Maga ... chociaż wiem, że większość czytelników woli przygody Sonei ;)
UsuńMnie też wydaje się, że Era Pięciorga bardziej mi się spodoba... Nawet okładka wygląda bardziej zachęcająco :D
UsuńPosiadam całą "Trylogię Czarnego Maga" + "Uczennicę maga" oraz "Trylogię Zdrajcy". Niestety nie miałem jeszcze okazji przeczytać książek. Recenzja brzmi zachęcająco, dlatego myślę, że w niedalekiej przyszłości nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńTo czytaj, czytaj i dziel się wrażeniami! ;)
Usuń