poniedziałek, 30 grudnia 2013

Christopher Moore: ,,Błazen"


 Wydawnictwo: Mag 2009 
 Język oryginału: angielski 
 Tytuł oryginału: 'Fool' 
 Przekład: Jacek Drewniowski  
 Liczba stron: 400

O Christopherze Moore'u pisałam już nie raz, a nawet i  nie dwa razy. To autor, którego dzieła zazwyczaj (bo wciąż jestem lekko obrażona na tego pana za spapranie Gryź, mała, gryź i Wyspy wypacykowanej kapłanki miłości) powodują u mnie ból brzucha ze śmiechu i rozbawienie pomieszane z lekkim zniesmaczeniem. Błazen to szósta przeczytana przeze mnie książka Amerykana i z pewnością nie ostatnia. 
Tym razem mamy tu przedstawione coś na kształt parodii Szekspirowskiego dramatu. Nie, nie Romea i Julii i nie, nie Mabeta czy Hamleta. Chodzi mianowicie o Króla Lira, gdzie podstarzały tytułowy król chce oddać swój majątek, wybór ma paść między trzema córkami, a decyzję ma rozstrzygnąć wypowiedź - ta, która najpiękniej powie o swej miłości do ojca, dostanie spadek. Dwie z sióstr dwoją się i troją, aby jak najładniej ubrać w słowa swoje, zapewne przesadzone dla dobra ich przyszłości, uczucia, a najmłodsza z nich stwierdza, że nie da się tego opisać. Jak można się domyślić, buntowniczka zostaje wydziedziczona. Zabrakło tylko błazna. 
http://osada.heroes.net.pl
Na szczęście istnieje taki człowiek jak Christopher Moore, który zadbał o ten element i w swej powieści Błazen głównym bohaterem uczynił właśnie... błazna. W dodatku nie takiego zwyczajnego! Kieszonka, bo tak ów rozbawiacz jest nazywany, jest postacią iście osobliwą - nie dość, że wszyscy chcą go zabić (czego im się zresztą nie dziwię), to jeszcze został wychowany przez zakonnice i ze swojego dzieciństwa ma bardzo zacne wspomnienia. Kieszonka swoim ciętym językiem, złośliwością i czarnym poczuciem humoru rozbawi nawet największego ponuraka, gwarantuję. 
Mimo iż opisywana książka mnie nie porwała tak mocno, jak poprzednie należące do dorobku pisarza, nie sposób myśleć o niej inaczej niż z uśmiechem na twarzy. Tak, specyficzne i zdecydowanie unikatowe poczucie humoru Christophera Moore'a robi swoje. Nie stroni on od kontrowersji, wulgaryzmów, erotyki i skandali, ale właśnie to nadaje jego dziełom taką oryginalność. 
W Błaźnie spotkamy się z pierwszoosobową narracją, która w tej powieści jest bardzo efektywnym zabiegiem. Wszystkiego, co się dzieje na zamku i poza nim, dowiadujemy się z ust tytułowego bohatera, który dodatkowo relacje upiększa swoimi komentarzami, przemyśleniami oraz wspomnieniami z przeszłości. 
Na uwagę zasługują przypisy autora. Rozśmieszyły mnie zwłaszcza te słowotwórcze wybryki Moore'a, jak na przykład współryby czy pedzić (i nie, to nie literówka;). Jestem niezmiernie ciekawa, jak w oryginale przedstawiają się te słowa. 
Myślę, że warto sięgnąć po Błazna - miłośnicy prozy autora się z pewnością nie zawiodą, a czytelnicy, którzy jeszcze nie mieli z nią nic wspólnego, spotkają się z powieścią nietuzinkową i bardzo zabawną. 

16 komentarzy:

  1. Dobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze podziela mój zachwyt tym autorem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podejrzewam, że jeszcze niejedna osoba by się znalazła ;)

      Usuń
    2. Właśnie odnoszę wrażenie, że mało osób go zna :)

      Usuń
    3. hm, w zasadzie to masz rację, porównując do Terry'ego Pratchetta, którego poczucie humoru jest bardzo podobne do tego Moore'owskiego :)

      Usuń
    4. Owszem, przy jednym i drugim kwiczę ze śmiechu :) Dlatego zawsze ubolewam, że Moore u nas trochę niedoceniony jest :)

      Usuń
    5. Nie jest taki wysławiony jak Pratchett, to prawda :)

      Usuń
  2. Zdecydowanie coś dla mnie, uwielbiam intrygujące książki pełne oryginalności, kontrowersji i humoru. Dobrze, że tu zajrzałam, bo ten tytuł nie obił mi się wcześniej o uszy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również się cieszę, że tu zajrzałaś :) Polecam

      Usuń
  3. Kurcze, nie czytałam dotąd tego autora.Wstyd, wiem. Chowam się w ciemny kąt i nie wyjdę, póki nie przeczytam jednego z jego dział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie pamiętam, co takiego czytałem Moore'a, ale cokolwiek to było, zraziło mnie do niego. Tzn. niby było śmiesznie, ale całość nie bardzo mi się spodobała. Dlatego od kilku lat omijam jego książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co czytałeś? No i właśnie dlatego ja uważam, że Christopher Moore nie jest dla każdego :) Jego poczucie humoru może albo rozbawić, albo zniesmaczyć :)

      Usuń
    2. "Brudna robota", ale teraz za choinke nie pamietam nawet o czym to było, co się podobało, a co nie.

      Usuń
  5. To jeden z autorów, z którymi nie miałam kontaktu i bardzo żałuję. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Błazen to pierwsza (z dwóch) książka Moore'a jaką przeczytałam :) Ogólnie bardzo mi się podobała, ale miłością do autora nie zapałałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najpierw przeczytałam albo ''Krwiopijców" albo ''Najgłupszego anioła", już nie pamiętam. I było to ładnych... 5, 6 lat temu? ;)

      Usuń
    2. Ja najpierw Najgłupszego anioła. Potem Brudna Robota, a przy Baranku już wielbiłam Moore'a przeogromnie :) Ale to właśnie było z 6 lat temu.

      Usuń