Wydawnictwo:Fabryka Słów 2013
Język oryginału: polski
Liczba stron: 296
Ilustracje: Iwo Strzelecki
Tom pierwszy cyklu ,,Dreszcz"
Jakub Ćwiek to polski pisarz głównie fantastyki, miłośnik i znawca popkultury. Studiował kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Debiutował zbiorem opowiadań pt. Kłamca w roku 2005, a następnie napisał trzy kolejne tomy tego cyklu. Co ciekawe, Ćwiek, podczas wystawiania sztuki teatralnej na podstawie opowiadania Samobójca, wcielił się w rolę swojego bohatera Lokiego.
Ryszard Zwierzchowski, albo krócej - Zwierzu, to rockman w podeszłym wieku. Prowadzi pasożytniczy tryb życia - wzbrania się rękami i nogami przed pójściem do pracy, utrzymuje go córka, a w jego codziennej diecie nie może zabraknąć narkotyków i alkoholu. Zwierzu nie wytrzymałby nawet dnia bez dawki ulubionej muzyki - AC/DC, Guns n' roses i Black Sabbath. I tak mija u przestarzałego rock n' rollowca godzina za godziną, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem... aż do pewnego słonecznego popołudnia, kiedy to Ryszarda trafił piorun. Po tym feralnym wypadku Rychu odkrywa w sobie duszę superbohatera - może strzelać prądem z palców!
Każdy rozdział w Dreszczu to tytuł danej piosenki zespołu AC/DC. W książce znajduje się również bardzo dużo cytatów z tekstów utworów muzycznych, które, zaznajomiony z nimi czytelnik, wręcz śpiewa w myślach.
Warto wspomnieć o ilustracjach umieszczonych w powieści, które wykonał Iwo Strzelecki. Są narysowane bardzo starannie i szczegółowo, ilustrator ma niewątpliwy talent. To już kolejna książka wydana przez Fabrykę Słów, w której rysunki wyjątkowo mi się spodobały.
Skoro techniczną stronę książki mam już za sobą, czas na krytykę. A tej jest całkiem sporo.
Już na początku napiszę - zupełnie mi ta powieść nie przypadła do gustu. Było nudno, irytująco, żenująco, i ... jeszcze nudniej. Dawno nie wynudziła mnie tak żadna lektura, niemalże zapomniałam już o uczuciu, jakie towarzyszy przy ciągłym sprawdzaniu, ile stron pozostało do końca - uczuciu zniecierpliwienia i pragnienia rzucenia gniotem w kąt pokoju, najlepiej najdalszy, ażeby na bubla nawet nie patrzeć. Z drugiej strony chęć dokończenia tego, co się zaczęło czytać, bo już niewiele zostało.
Postacie wykreowane przez Jakuba Ćwieka nie podbiły mojego serca. Irytujący, wiecznie naćpany rockman (swoją drogą, żenujące określenie) próbujący naśladować Ozzy'ego Osbourne'a, wymigujący się od pracy i jakichkolwiek obowiązków - nie dość, że prymitywny, to jeszcze zupełnie nieśmieszny. Kolejnym dziwnym bohaterem jest Bejnamin Branford - szesnastolatek, który ma niewątpliwie smykałkę do przekrętów, inteligentny dzieciak, ale z irracjonalnymi marzeniami - kto by chciał być lokajem superbohatera?
Styl pisania Ćwieka to kolejna irytująca mnie sprawa - autor ewidentnie próbował dzięki narracji wzmocnić rockowy klimat utworu, ale, no cóż, nie wyszło mu - pióro a la luzak moim zdaniem nie pasuje do pisarza.
Podsumowując - jestem na nie. W Dreszczu potwierdza się powiedzenie, iż dobra okładka to nie wszystko. Mam teraz dylemat, czy sięgać po tom drugi, który ma podobno zostać wydany w listopadzie 2014 roku. Zastanawiam się również, czy warto przeczytać inne książki Jakuba Ćwieka, ponieważ na Kłamcę ostrzę pazury od dawna.
Skoro jesteś na nie, to nie będę zawracała sobie tą książką głowy. :)
OdpowiedzUsuńSkoro jesteś na nie, to nie będę zawracała sobie tą książką głowy. :)
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć po książki Ćwieka - pierwsze tomy "Kłamcy" są super, ja osobiście zakochana jestem też w książce "Ciemność płonie". Od jakiegoś czasu - dobra,od "Chłopców" - coś się jednak zmieniło i zarówno historie jak i styl nie porywają. Po "Dreszcza" boję się sięgnąć, być może słusznie...
OdpowiedzUsuńszczerze powiem, że od lektury ''Dreszcza" i po usłyszeniu kilku, ekhm, informacji na temat autora zupełnie nie mam ochoty na dalsze poznawanie jego dzieł :)
UsuńMnie również niespecjalnie podobała się ta książka, ale co zrobić, jak Ja i Ziwerzu na innych falach nadajemy ;-)
OdpowiedzUsuńCztery części "Kłamcy" mam na półce i o nich mogę powiedzieć tyle, że dwie pierwsze są ok, pierwsza połowa trzeciej jest świetna, a potem do końca czwartej jest coraz gorzej. Tak jakby autor się... popsuł. "Chłopców" chciałam przeczytać, ale najpierw sięgnęłam po "Dreszcza". Ledwie przebrnęłam, ostatecznie zniechęciłam się do Ćwieka i chyba już nigdy nie sięgnę po żadną jego książkę.
OdpowiedzUsuń