Wydawnictwo: Ars Machina 2013
Język oryginału: angielski
Tytuł oryginału: 'Starfish'
Przekład: Dominika Rycerz-Jakubiec
Liczba stron: 368
Tom 1 trylogii Ryfterów
Istnieją książki, przy których możesz się rozpłakać. Są też takie, które Cię niemiłosiernie zirytują bądź skłonią do refleksji. Niektóre wywołają u Ciebie odrazę i niechęć, inne wzburzenie, zaintrygowanie, zdziwienie, a także całą gamę innych uczuć. Czy jednak zdawałeś sobie sprawę, że podczas czytania możesz się dusić? Nie, to nie metafora, chodzi o najprawdziwsze duszenie się - moment, w którym nie możesz złapać oddechu i masz wrażenie, iż ściany za chwilę Cię przygniotą. Jeśli o tym nie wiedziałeś, a teraz nie wierzysz - sięgnij po Rozgwiazdę.
Na dnie Pacyfiku międzynarodowa korporacja wybudowała obiekt, który pozwoli na wykorzystanie energii geotermalnej tam nagromadzonej. Następnie wysyła załogę, składającą się z samych wyrzutków społeczeństwa. Nie bez powodu - otóż trzy tysiące metrów w głąb oceanu nie każdy sobie poradzi - ludzie nieprzystosowani do stresu nie będą tam pożyteczni. Ryfterzy mają za zadanie kontrolować generatory, a ponieważ człowiek nie przeżyłby w takich warunkach dłużej niż kilka sekund, naukowcy ich biologicznie modyfikują - umożliwiają im oddychanie dzięki tlenowi zawartemu w wodzie oraz znoszenie ciśnienia.
Pierwsza część trylogii o Ryfterach to kawał dobrej, inteligentnej fantastyki naukowej. Pierwsze, na co czytelnik zwraca uwagę, to miejsce akcji - głębia oceanu, trzy kilometry pod ziemią. To bardzo nietypowe zagranie - fabuła książek science-fiction zazwyczaj odgrywa się w kosmosie, a "przełamanie" tej cechy wyszło bardzo oryginalnie i ciekawie.
Rozgwiazda to bardzo klaustrofobiczna lektura. Bohaterowie znajdują się w stacji głębinowej, której wielkość zdaje się być zupełnie nieuzasadniona w stosunku do czasu, który ci mają tam spędzić - aż rok. Aby się przemieścić, trzeba się schylić, a uniknięcie kontaktu fizycznego, gdy w w korytarzu jest więcej niż jedna osoba, jest niemożliwe. Brzmi strasznie? To jeszcze nic. Po wyjściu na zewnątrz bynajmniej nie jest lepiej - mimo iż wydawałoby się, że ocean nie może przytłaczać i dusić, to światło słoneczne nie dochodzi do dna, a więc panuje tam całkowita ciemność, skrywająca ogrom niebezpieczeństw i pułapek.
Peter Watts, który swoją drogą napisał wstęp z myślą o polskich czytelnikach, stworzył książkę, której klimat jest niepowtarzalny - tak mroczny, że Rosjanie i Niemcy z tego powodu nie zaakceptowali Rozgwiazdy. Tajemniczy, przerażający, budzący niepewność.
Mimo iż w powieści znajduje się bardzo wiele informacji na temat biologii morskiej, autor skupia się głównie na naturze ludzkiej, która została tu zobrazowana w fenomenalny sposób. Główni bohaterowie to ludzie z dużym bagażem życiowym, wykraczający poza wszelkie normy, trudni do zrozumienia i niewzbudzający sympatii - chociażby jeden z nich, pedofil. Każdy z nich w jakiś sposób jest uzależniony od stresu, dlatego umiejscowienie ich trzy tysiące metrów pod ziemią zdaje się być dobrym pomysłem, zważywszy na fakt, że będą wykonywać powierzone zadania lepiej niż "normalni" ludzie.
Autor dużą wagę przywiązuje do kontaktów międzyludzkich. To, w jaki sposób porozumiewają się ze sobą Ryfterzy, jak mierne mają relacje, mimo świadomości, że przez rok są zdani tylko na siebie, może przerażać i szokować. Co więcej - unikają się nawzajem jak ognia, byleby nie dopuścić do kontaktu fizycznego, byleby inni nie odkryli prawdziwego ja. Są niczym rozgwiazdy, które chowają się w zakamarkach skał i szczelinach - bohaterowie tej historii ukrywają w ten sposób swoje uczucia.
Rozgwiazda to rewelacyjna książka. Cieszyć może fakt, iż jest to dopiero pierwszy tom, a zatem powrót do tego toksycznego i specyficznego klimatu jest możliwy. Jeżeli lubicie trochę pomyśleć nad literaturą - koniecznie sięgnijcie po tę powieść, a gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
Stephen Grosz: ,,Życie wysłuchane"