Wydawnictwo: Fabryka Słów 2006
Język oryginału: polski
Liczba stron: 416
Tom: 4
,,- Kiedyś wybrałam się nawet do Piekła - wyjaśniła.
- Jak zdołałaś wrócić?
- Wrócić? Ja tu zostałam. "
Kto obserwuje mojego bloga, ten wie, że cykl inkwizytorski o Mordimerze Madderinie jest przeze mnie bardzo lubiany - mało które części danej serii czytam w tak krótkich odstępach czasu, jak tę. Łowców dusz przeczytałam już ponad tydzień temu, a jednak wciąż niechętnie podchodzę do napisania recenzji - może to dlatego, że zakończenie było kompletnie rozstrajające?
W Łowcach dusz znajdują się cztery opowiadania, z czego dwa są stosunkowo krótkie, a dwa można podczepić pod minipowieści. Jedno z nich stanowi kontynuację historii z poprzedniego tomu, dlatego czytelnik, który czytał trzy poprzednie książki z cyklu o Madderinie, od razu będzie wiedział, że Piekara zagwarantuje powrót do minionych przygód protagonisty. Nie jest to jednak jedyne nawiązanie do przeszłości Mordimera - w tomie znajduje się wiele innych wątków, poprzednio nie do końca wyjaśnionych, których rozwiązanie tkwi w recenzowanym tomie. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ Łowcy dusz to ostatnia książka o "dorosłym, dojrzałym" głównym bohaterze - kolejna, Płomień i krzyż tom 1, to powrót do młodości Madderina.
,,Odkrywanie prawdy przypomina wędrówkę po lesie, w którym poradzi sobie jedynie ten, kto ma śmiałość zagłębić się w chaszczach."
Mimo iż wszystkie opowiadania czyta się szybko, miło, łatwo i przyjemnie, momentami lektura stawała się nudna. Można odnieść wrażenie, że Jacek Piekara wyczerpał już zapas pomysłów i próbuje na siłę wymyślić, co tym razem spotka Mordimera. Ponadto w Łowcach dusz znajduje się dużo mniej akcji i opisów walki, niż w poprzednich tomach. Nie wpływa to jednak na dynamizm całości, bowiem rozmowy z ludźmi, których na swej drodze spotkał inkwizytor, również mogą stanowić nie lada atrakcję dla czytelnika.
,,A przecież pochwała z ust wroga jest więcej warta niż peany wyśpiewywane z ust przyjaciela."
Zakończenie historii Mordimera mnie nie usatysfakcjonowano, a wręcz nieco przygnębiło - cóż z tego, że autor wyłożył kawę na ławę i przedstawił nam nagą prawdę o pewnych kwestiach, nad którymi się wcześniej zastanawiałam, skoro w tak niechlubny sposób potraktował swą najważniejszą postać.
Na szczęście u Piekary można zauważyć poprawę - w czwartym tomie cyklu o inkwizytorze nie znajdziemy już ciągłego przypominania, kto jest kim i jaką rolę odgrywa w świecie przedstawionym, co tak mocno irytowało recenzentów - widać, że pisarz czyta recenzje i usuwa te elementy, na które opiniotwórcy się skarżyli. I dobrze.
Łowcy dusz to prawdopodobnie najsłabsza część ze wszystkich, które do tej pory czytałam. Bynajmniej nie oznacza to, że nie jest ciekawa - wręcz przeciwnie. To wciąż lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika świata, w którym Jezus zszedł z krzyża i pomścił swoich prześladowców.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOstatnia o dorosyłm bohaterze? "Płomień i krzyż tom 1" o młodości, czyli kolejne tomy podobnie? Według wikipedii jest jeszcze kilka tomów.
OdpowiedzUsuńJakbym miał zwlekać tydzień z recenzją, to zapomniałbym o czym czytałem :D Taką mam pamięć...
A cytat jak zwykle świetny, kiedyś będę musiał pożyczyć od Ciebie ten Twój notes ze 'złotymi myślami' z książek ;)
Tak, te dalsze, "Ja, inkwizytor..", to powieści o młodym inkwizytorze :) Tak przynajmniej wyczytałam.
UsuńHah, ja tak nie mam, zresztą to by było bez sensu - czytać książkę, a za chwilę o niej zapomnieć :D Ja chyba mam dobrą pamięć - może dlatego, że jestem kobietą, heh ;)
Dzięki :) Co do pożyczki - nie ma sprawy :D
Z tym tygodniem to może przesadziłem, mam dobrą pamięć! Niestety, krótką...
UsuńOk, ustawiam się w kolejce, bo pewnie dużo chętnych jest na taki skarb : D
ciekawa recenzja, ale książka jakoś do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuń