czwartek, 28 lutego 2013

Eric Emmanuel Schmitt: ,,Oskar i pani Róża"


Wydawnictwo: Znak 2004
Język oryginału: francuski
Tytuł oryginału: Oscar et la dame Rose
Przekład: Barbara Grzegorzewska
Liczba stron: 80

Eric Emmanuel Schmitt to francuski autor takich dzieł jak ,,Dziecko Noego" czy ,,Trucicielki". Jego książki są znane i doceniane na całym świecie. 
Dziesięcioletni Oscar ma białaczkę. Ma białaczkę i za kilka dni umrze. Leży w szpitalu, rozgoryczony z powodu rodziców i zły na cały świat, gdy odwiedza go tajemnicza pani Róża - wolontariuszka. Chłopiec z dnia na dzień coraz bardziej zaprzyjaźnia się z kobietą - teraz łączy ich Bóg. 
Oskar dowiaduje się również, co to miłość - zbliża się do dziewczynki z sali obok, Peggy Blue. 
Książka Schmitta jest niesamowita. Otwiera nam oczy na to, jak brutalna i bezlitosna jest nasza życiowa towarzyszka - Śmierć. Może zabrać do siebie wszystkich - nawet małego, niewinnego chłopca, który w żaden sposób sobie nie zasłużył na Jej odwiedziny Dlatego powinniśmy cieszyć się każdą chwilą życia, bo nie wiemy, kiedy i która będzie ostatnią. 
Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy. 
Bardzo wzruszającym elementem opowieści był wątek miłosny między Oskarem a ''niebieską dziewczynką", Peggy Blue. Chłopiec, zakochany, był gotów bronić jej przez złem - złem, które otaczało także jego. To poświęcenie, jakiego w dzisiejszym świecie szukamy ze świeczką.
Utwór ten polecam wszystkim - zarówno starszym, jak i młodszym czytelnikom. Otwórzmy oczy. Doceńmy.

niedziela, 27 stycznia 2013

Takie tam

Moi drodzy, 
Na wstępie chciałam, tradycyjnie w takich sytuacjach, przeprosić za tak długą nieobecność - przeżywam właśnie okropny, długotrwały (bo miesiąc!) zastój czytelniczy. Właściwie to staram się z nim walczyć - ostatnio podczytuję trochę ''Grozę" M. Robothama, thriller psychologiczny, całkiem dobra rzecz. Już wkrótce recenzja i wszystko, mam nadzieję, wróci do normy. 
Jest mi strasznie miło, bo dostałam ostatnio kilka e-maili w sprawie bloga - pytania, kiedy nowy wpis i tego typu sprawy. Kochani - to naprawdę świetna sprawa wiedzieć, że ktoś czyta mojego bloga i czeka na nowe posty. Dziękuję :) 
Zaczęły mi się ferie, więc odpoczywam od dnia codziennego - co prawda wkurzam się, bo jest tak zimno, że nie mam ochoty wystawiać nosa za próg (a ruch zimą przyda się, i to bardzo), ale będę z tym walczyć. 
Oczywiście seriale - wciągnęłam się teraz jak nigdy w ''Gotowe na wszystko" (aktualnie ostatni odcinek drugiego sezonu) - uwielbiam te cztery kobietki, chociaż dostaję szału, kiedy coś idzie nie po ich myśli. Świetny, świetny, rewelacyjny, jeśli jest na sali ktoś, kto jeszcze nie oglądał - nie ma na co czekać! ;) 

Pozdrawiam ciepło i do szybkiego przeczytania! 
Weronika (hiliko)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Witam,
dzisiejszy wpis nie należy do najbardziej oryginalnych. Stwierdziłam także, że nie będę się zbędnie rozpisywać, bo w ostatnich minutach ''wolności" (przed wigilijną kolacją) nikt nie ma czasu na czytanie :) Chciałabym wszystkim Wam, moi drodzy, życzyć po prostu zdrowych, wesołych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia oraz udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku. Niech ten świąteczny okres będzie refleksyjny, ale nie smutny. Kto wie, może ktoś, kto był w podobnej do mojej sytuacji, naprawi rodzinne więzy? Nieważne co - ważne, abyśmy na nowo odżyli, odrodzili się, jak naście wieków temu Ten, Którego Narodziny Świętujemy.

Weronika

środa, 12 grudnia 2012

Vanessa Diffenbauch: ,,Sekretny język kwiatów"


 Wydawnictwo: Świat Książki 2011
 Język oryginału: angielski
 Tytuł oryginału: 'The Language of Flowers'
 Liczba stron: 400
 Lektor: Katarzyna Zielińska
 Długość mp3: 614 min

Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, gdy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, to bardzo ładna okładka - tak, kieruję się nią przy wyborze lektur. Tytuł również mnie zaintrygował. Postanowiłam, że zobaczę, co Diffenbauch ma mi do zaoferowania. 
Victoria jest dziewczynką z kiepską reputacją - mówi się o niej, że jest przekorna, małomówna, uparta, aspołeczna i bezczelna. Opinię taką wydawały po kolei wszystkie rodziny zastępcze i domy dziecka, w których była. W głębi duszy Victoria jest osobą bardzo wrażliwą i kocha kwiaty - od jednej ze swoich matek zastępczych, Elizabeth, poznała nawet ich sekretny język, który znają tylko nieliczni. Oset na przykład sygnalizuje mizantropię, a niewinne na pozór nagietki - żal. Paproć sygnalizuje szczerość, natomiast mimoza jest znakiem wrażliwości. 
Victoria zaczyna dorosłe życie, w którym nie będzie już ciągłej zmiany miejsca zamieszkania. Poznaje Renatę - kwieciarkę, która zatrudnia ją w swojej kwieciarni. Osiemnastolatka znakomicie odnajduje się w nowej branży, gdzie dla przychodzących klientów dobiera bukiety specjalnie dopasowane do ich osobowości i aktualnych potrzeb. Wszystko to dzięki znajomości języka kwiatów. Nagle Victoria poznaje Granta, który również opanował tę unikalną umiejętność odczytywania znaczeń roślin. Wówczas pewne kwestie ulegną gruntownej zmianie. 
W ,,Sekretnym języku kwiatów" akcja toczy się naprzemiennie - poznajemy równolegle losy młodziutkiej, niedorosłej jeszcze Victorii oraz tej samej postaci, ale  jako osiemnastoletnia kobieta. 
Autorka serwuje nam prawdziwy bukiet, z którego składa się miłość, poszukiwanie własnej osobowości oraz właściwej drogi, nieufność do świata zewnętrznego i przyjaźń. Wszystko to złączone w jedną, zgrabną całość, która jednocześnie zaskakuje i wzrusza czytelnika. 
Słuchając tego audiobooka, miałam zmienne wrażenia - raz mi się podobało, innym razem czułam się znudzona. Ponadto główna bohaterka to postać, która mnie strasznie irytowała swoim zachowaniem. Z drugiej jednak strony - czy mam prawo się dziwić? Jak j a zachowywałabym się, gdybym była w jej sytuacji, poniewierana przez wielu obcych ludzi, ciągana od jednego domu do drugiego? Podczas lektury dochodzimy do wniosku, iż trudne dzieciństwo często rzutuje na całe życie. 
Uważam, że zaletą tego utworu są, mimo irytującej głównej bohaterki, postacie - nie spotkamy tu bowiem ani czarnych, ani białych charakterów - każdy ma swoją indywidualną osobowość, na którą składają się zarówno wady, jak i zalety. Jak w życiu.
Lektorka, Katarzyna Zielińska, spisała się bardzo dobrze - czytała wyraźnie, w umiarkowanym tempie, bez zbędnej interpretacji głosowej. 
Polecam jako odprężającą lekturę. 

Audiobooka można kupić na Audeo

sobota, 8 grudnia 2012

Witam wszystkich.
Po raz kolejny przepraszam za ciszę na blogu - ledwo mam czas się podrapać, a poza tym nic mi się nie chce ;) Czytać też nie, o dziwo. 
Byłam wczoraj w teatrze - na ,,Madame" Antoniego Libery. Spektakl był rewelacyjny, prawdopodobnie najlepsza sztuka, jaką miałam okazję kiedykolwiek obejrzeć. Uważam, że aktor grający główną rolę został do niej stworzony. Dodatkowo muzyka (na żywo), która wzmacniała mój entuzjazm - świetna! 
Plakat reklamujący spektakl ,,Madame"

Po spektaklu miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu z autorem książki ,,Madame" - Antonim Liberą.  Miałam mieszane uczucia - pan ten w pewnym momencie zaprzeczył sam sobie, mówiąc, że pisarz to zwykły człowiek, a następnie krytykując każde pytanie. Niezbyt przyjemny typ :) Samego utworu jeszcze nie czytałam, ale mam w najbliższym zamiarze - już leży na półce :) 





Przy okazji mam dla Was dwa zaproszenia. Pierwsze - na rozejrzenie się po moich pozycjach wystawionych na allegro, bo święta się zbliżają, trzeba zrobić miejsce na półkach (na nowe książki!) i zapełnić świnkę-skarbonkę (której, nawiasem mówiąc, nigdy nie miałam). 
Po drugie, i zdecydowanie dla mnie ważniejsze - zapraszam Was wreszcie do odwiedzania mojego drugiego, niedawno narodzonego bloga z pozytywnymi, luźnymi myślami. Stwierdziłam, iż strona taka, na którą będę mogła zawsze zerknąć, bardzo przyda się nie tylko mi, ale również każdemu, kto potrzebuje pozytywnego kopa ;) Zatem - zapraszam serdecznie!