Dziś notka krótka, żadna recenzja, ot, takie pogaduchy. Dziwny tytuł, prawda? Niespójny. Nielogiczny. No, bo jak to - złość i radość? I w dodatku zażenowanie? Zaraz wyjaśnię.
Złość, bo przechodzę właśnie przez kobiece sprawy i wyjątkowo źle się czuję - tylko wyszłam na słońce i zrobiło mi się niedobrze, nie mam apetytu i boli mnie brzuch. Muszę siedzieć w domu, lato mi nie służy. Aha, i deszcz, a właściwie ogromna ulewa, która pojawiła się nagle i tuż po moim powrocie z biblioteki, zmoczyła mi niektóre książki leżące na parapecie. Tak, okno mi przemaka! Jestem wściekła.
Radość - cieszę się, ponieważ w czwartek wyjeżdżam na kilka dni na mazury. Wreszcie! Po wycieczce do Londynu spędziłam czas w swoim mieście, a jest ono wyjątkowo nudne. I w końcu odpocznę, poczytam w spokoju, chociaż jadę ze znajomymi i na pewno nie będzie wiele czasu na oddanie się lekturze.
Zażenowanie. Naprawdę wkurzają mnie już komentarze typu "przeczytam/nie przeczytam". To takie... sztampowe, banalne, nic niewnoszące. Nie lubię takiego gadania, żeby tylko gadać. To milczenie jest złotem. Do niedawna tego typu 'wypowiedzi' były mi obojętne, ale powoli przestaję mieć cierpliwość. Ja wiem, można je usunąć, można zignorować (co robię od dawna), ale wolę się wygadać.
Wspomniałam o wyprawie do biblioteki. Nie miałam wiele czasu, bo nieprzyjemna bibliotekarka gderała, że już zamykają (czy istnieje jeszcze coś takiego jak uprzejmość w dzisiejszych czasach?). Wzięłam "Igrzyska śmierci", "Dobre intencje" i "Kwiaty od Artiego", a kiedy to przeczytam - nie mam pojęcia. Ostatnio znowu mam zastój, w ogóle nie sięgam po książki. I znowu wspomnę, że nie mam miejsca na półkach. Zupełnie.
O, znowu świeci słońce. Wykończyć się można z tą pogodą. Jest bardziej zmienna od kobiety, a to dziwne.
Miłego dnia życzę! :)
Trzymaj się punktu 'radość' i nie przejmuj niczym innym :) :*
OdpowiedzUsuńChętnie podpiszę się pod tym wszystkim chociaż... z małymi modyfikacjami ;-)
OdpowiedzUsuńRadość - za tydzień wyjeżdżam na upragnione wakacje do Zakopanego ;-) Bardzo się cieszę, bo dawno nigdzie nie byłam
Złość - do przyszłego poniedziałku i wyjazdu... jeszcze tak daleko, buuu!
Zażenowanie - brak ;-) a co!
A Ty się trzymaj i... głowa do góry ;-)
Ja nie lubię korzystać z bibliotek, jakoś nie widzi mi się oddawanie książek, które mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńKlaudia - ja też nie, ale jak weszłam, żeby oddać zaległe książki jeszcze z zeszłego roku, pomyślałam, że może coś sobie wypożyczę.
OdpowiedzUsuńElwika - :))
Futbolowa - tak, to dobre rozwiązanie :) Dzięki :))
Tak, zalane, zapłakane deszczem książki pozostawione samopas na parapecie mogą wprowadzić w złość, zwłaszcza, jak się człowiek czuje kiepsko. Ja dzisiaj też byłam w bibliotece. Pierwszy raz w osiedlowej filii i wpadłam tam w zachwyt. Tyle książek sobie tam stoi nietykanych, których w głównej nigdy nie udało mi się dopaść. A tam? a tam sobie one leżą i czekają...na mnie hihi. Tylko jak ja mam to ogarnąć moim małym umysłem te nowe 8 książek (same grubaski) i te kilka wypożyczonych wcześniej, które czekają na swoją kolej? no jaak?
OdpowiedzUsuńCo do komentarzy przeczytam/nie przeczytam to u mnie się takie nie zdarzają jakoś, ale to może dlatego, że aż tak bardzo dużo ludzisków mnie nie odwiedza? Mi samej nigdy się nie zdarzyło pozostawić komentarza w takiej formie. Ja mam odwrotnie zazwyczaj pozostawiam komentarze długości niemożliwej:))
Trzymaj się się tej radości, bowiem czym jest kiepskie samopoczucie (przejdzie), zalane książki (wyschną-trudno)kiedy ma się w perspektywie wyjazd na mazury!!
Uszy do góry:)
Pozdrawiam:)
Każdy ma te złe dni, doskonale Cię rozumiem. W dodatku pogoda nie taka, najpierw duszno później deszcz, można czegoś dostać;/
OdpowiedzUsuńZ czytaniem też miałam niedawno problem, ale to kwestia doboru lektury ( u mnie to działa)
Z bibliotecznych książek znam Kwiaty od Artiego, bardzo mi się podobała,zdecydowanie książka daje do myślenia:)
Hiliko, nie ma co się złościć, kobiece sprawy kiedyś przecież się skończą (2-3 dni :P) ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wypożyczenia z biblioteki "Igrzysk śmierci". Wspaniała książka, bardzo Ci ją polecam. :)Co do zostawiania książek na parapecie to miałam rok temu podobną przygodę, tyle że ja w ogóle nie zamknęłam okna podczas ulewy :P
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam uśmiechy :)
Z doświadczenia wiem, że jeśli wypożyczę coś z biblioteki, to oddam to z powrotem w ogóle nie ruszone. Nie wiem czemu ale nie potrafię zmusić się do przeczytania czegoś stamtąd mimo, że bardzo często biorę coś na co namiętnie polowałam od dłuższego czasu. Ostatnimi czasy i tak jest dużo lepiej, jednak bibliotekę traktuję przede wszystkim jako skarbnicę pozycji, które niezwłocznie są mi potrzebne na studiach.
OdpowiedzUsuńCo do złość to mam podobnie ;/
OdpowiedzUsuńA ja na szczęście mam to szczęście (haha ;P), że mam miłe bibliotekarki xD Zawsze mi pomogą, doradzą i można z nimi porozmawiać ;')
Lena - szczerze? Bardzo często sama tak postępuję. Ale u mnie niestety nie ma wielu pozycji, zwłaszcza tych przeze mnie szukanych.
OdpowiedzUsuńAnnie - taaa, 2-3 dni ;] U mnie 6-8 niestety. Tak, cieszę się z możliwości przeczytania "Igrzysk..", zapowiada się coś naprawdę fajnego.
Izuś - łał, a mnie się wydawało, że "Kwiaty..." to takie kobiece czytadło.
Papryczka - i ja bardzo lubię Twoje długaśne komentarze, czytam je z przyjemnością, ale potem mam problemy z odpowiadaniem, bo zwyczajnie nie wiem co napisać :D
Owszem, tego się trzymam :) Książki przezyją, nie ma sensu psuć sobie przez nie nerwy. A mazury.. świetna sprawa :]
[fun mode on] Fajne, na pewno przeczytam [fun mode off]
OdpowiedzUsuńto rzeczywiście okropne czytać w kółko krótkie komentarze wiadomo o jakiej treści. ma się wrażenie, że taka osoba nie umie pisać czy wyrażać własnego zdania. a przecież dyskusja i wymiana zdań jest nadwyraz przyjemna :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie, na półce nie został nawet milimetr wolnego miejsca. I również nie przepadam za wyprawami do biblioteki, bo mam wrażenie, że pani bibliotekarka chce się mnie jak najszybciej pozbyć. Nie wiem, czy dużo tracę, bo zaopatrzenie mojej biblioteki jest raczej kiepskie.
OdpowiedzUsuńmnie też takie komentarze trochę denerwują, czasem widać, że osoba nawet nie przeczytała tekstu...
OdpowiedzUsuńGderająca bibliotekarka, problemy na poczcie - relikt poprzedniej epoki. Zatrważające, że nadal spotykany ;)
Optymizmu życzę i pozdrawiam!