Witam. Przed chwilą przeczytałam post Futbolowej, który informuje o zaginionym Mateuszu Stacherze z Częstochowy. Czuję się zobowiązana do rozpowszechnienia tej sytuacji. Namawiam każdego, kto spotkał się z tym wpisem, do rozgłaszania. Kto wie, może uda nam się pomóc?
Zaginięcia to rzecz straszna. Nawet nie próbuję postawić się w sytuacji bliskich zaginionego, to dla nich wielka tragedia. Dlatego pomagajmy, bo to nic nie kosztuje.
Przy okazji chciałam się z Wami pożegnać, kochani. Jutro nad ranem wyjeżdżam na mazury, jak pisałam w poprzedniej notce. Jest to miejscowość o nazwie Ruciane Nida. Pakować będę się wieczorem, ale stos książek jest już naszykowany - zdecydowanie za duży jak na cztery dni wypoczynku. Na podróż wzięłam dwa cieniutkie egzemplarze: "Przezroczyste przedmioty" Nabokova i "Nie ma o czym mówić" Szarejko. Jestem pewna, że przynajmniej jeden z nich zdążę przeczytać przez kilka godzin jazdy, o ile nie złapie mnie sen ;) Poza tym nie mogłam się zdecydować i postanowiłam, iż zabiorę ze sobą kilka utworów więcej niż potrzeba, a nóż widelec pogoda będzie brzydka i będziemy skazani na siedzenie w domu? (tfu, tfu! trzymajcie kciuki:). To tak:
prawie skończona "Czysta jak łza", która od jakichś dwóch tygodni (porażka) idzie mi bardzo opornie
"Mag w czerni", czyli kontynuacja "Rudowłosej"
"Zapomniałam, że cię kocham" Zevin - może nie najlżejsza lektura, ale z pewnością bardzo interesująca
"Niewidzialny" Jungstedt - bo przynajmniej jeden kryminał jest na wyjazd obowiązkowy
"Dobre intencje" Fielding - to akurat biblioteczny łup, mała książeczka
"Wycieczka na tamten świat" A. i S. Litwinowie - noo, tak dla odprężenia ;)
"Na tropie wampira" Resnick - bez literatury o wampirach nie ma wyjazdu :)))
Nie zapomnijmy o tych naszykowanych na drogę. Cóż, niewątpliwie jestem wariatką, biorąc na krótki wyjazd tak dużą ilość książek, ale czy Wy, mole książkowe, nie znacie tego uczucia, że najchętniej zabralibyście ze sobą całą biblioteczkę nawet na krótką podróż? Liczę na wyrozumiałość, no wiecie ;)
Życzcie mi miłego wypoczynku i proszę, trzymajcie kciuki za pogodę. A od poniedziałku będę Was męczyć recenzjami książek, które (huh...) przeczytam od czwartku do niedzieli.
Pozdrawiam serdecznie!
Zaginiony Mateusz Stachera + przedwyjazdowe gadanie